Czas spędzony ostatnio w Krakowie, dwa dni.. z przerwami na noc.. która spędziłam w domu,srednio mi się to opłacało ale jednak.. dużo zmęczenia, stresu, ale się udało może nie tak jakbym chciała ale jednak.. powinnam pewnie uznać to za spore osiąnięcie. Tylko chyba nie do końca mi to wychodzi, chyba wymagałąm od Siebie jeszcze więcej.. ale nie wyszło..
Za duże aspiracje.. Spełnianie oczekiwań niszczy...
Cięzko mi jakoś się z tego cieszyć, niby mam jakąs alternatywe gdyby coś innego nie wyszło, ale czuje że to tylko część z tego co mogę osiągnąć...A w zasadzie to raczej kropla w morzu..
Niby podchodze przynajmniej bardziej na spokojnie do tego wszystkiego..
Ale za to pojawiają się setki innych problemów, no bo jeżeli wyjdzie że jednak będe w Krakowie, to co..? jak to zorganizować, przeprowadzić się? wynająć mieszkanie ? a może akademik? nie, raczej nie, chyba jednak wole mieć odrobinę prywatności.. a to wszystko łączy się z kosztami i pozostawieniem tego wszystkiego co mam tutaj. Więc chyba się boje.. lubie zmiany ale gdy mam je jakoś wcześniej zaplanowane.. a mogę zacząc coś dopiero myślec w lipcu/sierpniu. A może jednak Katowice, to też będzie się łaczyło ze zmianami.. ale chyba łatwiej mi o tym myślec,może z powodu odległości.. jest po prostu bliżej. Ale nie powiem studiowanie na UJ kusi, chodzby z tego względu, żeby udowodnić innym że potrafie... a może i samej sobie (?)Tylko co potem.. co zrobić z przyszłoscia, pojść na rok i sie przenieść? to jest jakiś plan.. ale nie wiem, za dużo nie wiadomych.
Zasada 44: Nie myśl nad tym co czujesz ! Czuj to.. po prostu.
Ostatnio życie w biegu, w zasadzie tak jak zawsze, ale ostatnio jednak są momenty kiedy czas zwalnia i kiedy życie toczy się swoim normalnym tempem.
Lecz ostatnio było mało takich własnie momentów, a raczej można było liczyć, na szybki obiad z zegarkiem w ręku, bieg do pociągu, bieg za autobusem.. 10 min przerwy pomiedzy jednym a drugim autobusem, w ciągu której za dużo zrobić nie można.
Szybka kawa zeby nie zasnąć, jeszcze mniej czasu na sen.. i dużo deszczu, niezbyt miłej pogody.. Przyjechanie do domu i praktycznie dalszy bieg gdzieś dalej..
Mam nadzieje że moje życie nie będzie wyglądało aż tak, pomimo tego jak bardzo lubie własnie taki styl życia, czasem tez wole zwolnić zatrzymać się, pobyć w otoczeniu cudownych osob, na spokojnie wyjść na spacer.. nie martwiąc się tym, że za chwilkę gdzieś się spóznie.
Wczoraj należalo własnie do takich dni, gdzie można było trochę odetchnąć, pomimo dużej ilości zadan przewidzianych na ten dzień jednak był On odrobinę spokojniejszy. Wizyta u babci, zakupy, rozmowa nic szczegolnego, dom... porządki, a pożniej upragnione spotkanie.
Wizyta na łabędach, porządki i czas wolny..
Nareszcie chwila wytchnienia, nasza chwila..
Potrzebowaliśmy tego, troche zwolnić, spędzić czas ze soba tak po prostu.
Zapomnieć o telefonach, ludziach, szkole, problemach, obowiązkach.. po prostu My.
Miłe uczucie, zatracenia, ma się wrażenie że nic wokół nie istnieje, wszystko jest gdzieś bardzo daleko.
Jak to jest że teoretycznie powinno to niszczyć a jednak buduje, umacnia więź.
Dziwne uczucie, gdy jest się wstanie widzieć przyszłość z kimś, jest możliwość zobaczenia, siebie razem z Tą drugą osobą, za kilka lat, może i cięzko dokładnie sprecyzować, co się wydarzy za 10, 15 lat.. ale ma się jakąs taka nie znaną pewność, że ta osoba będzie, jeżeli tylko będziemy oboje tego chcieli i starali się by własnie tak było.
Przepraszam że zwariowałam na Twoim punkcie.. to sie stało przypadkiem, może nie chcący, ale teraz już nie odwracalnie.
Chciałabym tak dużo napisać, tak wiele przelać tutaj.. bo tak bardzo boję się zapomnienia, boje się że kiedyś zapomne Twój dotyk, słowa, uczucia którymi mnie darzysz.. a nie potrafie, słowa są tak nie wystarczalne by to wszystko tu ująć.
Jak mam ująć w słowa, to jak się czuje zanim się spotkamy, tą przeszywającą radość.. albo ten smutek, gdy musimy się rozstać. Jak opowiedzieć, o tym co czuje gdy patrze w Twoje oczy, albo po prostu gdy jestes tuż obok.
To wszystko gdzieś tam jest
i chodź nie wypadłam z wprawy
a o okna gra deszcz
chodź wszystko uda się zmienić
przestawie meble
wyłącze telefon
wyjde przestane siedzieć
pójde chodź tyle czeka miejsc
to nic mi nie odmieni
na moment
nie boję się że nic nie zmieniam
stygnie ciało człowieka
z garbem którego nie chciał
mój swiat ukształtował na kształt marzeń
nie chce i sama krępuje uczucia
gdy tak Ci w oczy patrzę
Nie gniewaj się
wiem że mi wybaczysz
noce gdy mnie nie ma
dni kiedy sama ze sobą walcze
by poznać odbicie w lustrze
to człowiek
co kocha wygode
zrezygnował wchodząc na ustęp
i cicho w tym i smutno
i próżno jak za młodu
chętnie by roztrzaskał lustro
gdy zatraci kolor oczu..