sobota, 27 grudnia 2014

posłuchaj bicia serca.

Dzień z serii: zostaje w łóżku z laptopem i kołderką, no może na osłodę czekolada.
Miałam wstać zrobić tyle rzeczy,a tu na zegarze już 14 a ja ledwo zjadłam śniadanie.. i to jakby tego wszystkiego było mało to mi nie wyszło, wiec kolejny dowód na to że dzisiaj powinnam pozostać w łóżku..

Tyle sprzątanie dzięki małemu czarnemu urwisowi, a moje chęci podobnie jak temperatura za oknem, czyli jakieś -7. Może to przez pogode, albo za długo spałam..
Nie lubie takich dni, niby coś do zrobienia ale nic się nie chce, a pózniej stwierdze że nie mam czasu bo musze sprzątać, czyli do kitu.

Do tego nie do końca ogarnięty sylwester też przysparza trochę nerwów, no i nawet nie wiem czy Rafał jest obrażony, zły czy cokolwiek, więc nawet nie próbuje na razie do niego dzwonić.
Najchętniej bym gdzieś wyszła, z kimś po prostu na spacer, pogadać,ale  liczba moich znajomych, jakoś zmalała, zresztą nawet Ci którzy są mają własne życie.. więc nie zbyt mają czas.

Więc chyba na teraz pozostaje mi serial i oczekiwanie na wieczór.. kiedy już będzie chociaż przez telefon..

Nic tak nie zmienia kobiety jak mężczyzna

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Przygryza wargę, udaje, że jest z kamienia.

Wchodzę czuje to coś dziwnego, nie do opisania, lęk? klękam, chce sie wyciszyc i skupić, wykorzystać te pare minut, chce do Ciebie mowić, ale nie można było tego nazwać modlitwą. 
To zbitek słów, pytań, wykrzyczanych w myślach.. gdyby nie to że nie mogłam padły by na głos..  " czemu uznajesz moje szczęście za zło, zło którego ja nie widze", " dlaczego każesz mi wybierać, przecież ja nie chce.. " Chyba się boje.. nie wiem czego, może tego że jestem już za daleko, za daleko by wrócić.
Więc jestem hipokrytką, wiec co w takim razie robie w oazie.. może nie powinnam, sama nie wiem.. za dużo o wiele za dużo.
Czuje że walcze, z samą sobą..
Nie rozumiem, dlaczego coś co sprawia że relacja z osobą dla mnie bliską się pogłebia, ma być murem po miedzy Tobą a mną..a teraz tak jest, a przynajmniej tak mi sie wydaje.
Nie potrafie uważać że moje postępowanie jest złe, wiec chyba wracam do punktu wyjścia.. albo ciągle w nim tkwiłam tylko tego nie widziałam.
Dlaczego widzisz tylko to co jest w kategorii " złe" a tego co dobre już nie dostrzegasz...
Pomimo posiadania wcześniej jakiej kolwiek chęci do walki, teraz się chyba poddaje nie wiem co będzie dalej, może uda mi się jeszcze kiedyś znaleźć rozwiązanie..
Najgorsze.. że słysząc słowa "idz" bardzo chce, ale wiem że nie potrafie...






Przecież jestem tylko zwykłym człowiekiem.

niedziela, 21 grudnia 2014

Trzeba czegoś pragnąć, żeby żyć.

"Były znaki, sygnały,
cóż z tego, że nieczytelne.
Może trzy lata temu
albo w zeszły wtorek
pewien listek przefrunął
z ramienia na ramię?
Było coś zgubionego i podniesionego.
Kto wie, czy już nie piłka 
w zaroślach dzieciństwa?"
 
Minął rok, aż ciężko w to uwierzyć, czasem myślę że to do mnie dociera, ale za moment znów,
wydaje mi się to takie nie realne.
Miło jest pomyśleć że tak już będzie, że pomimo tego co się działo przez ten rok, 
że było kilka niezbyt miłych sytuacji, jesteśmy nadal szczęśliwi,
 a nawet z dnia na dzień coraz bardziej. I tak najwięcej było sytuacji które nas budowały, 
i umacniały, uczyły nas wzajemnie samych siebie. I chociaż nadal się uczymy, to to wszystko 
co się działo bardzo dużo w nas zmieniło. Chociaż nie byly to żadne gwałtowne zmiany. 
 
Bardzo wyjątkowe jest to że, mam pewność że już tak będzie, po prostu dobrze,
że sobie poradzimy,chociaż pewnie nie zawsze będzie łatwo.
To dziwne z jaką łatwością przychodzi mi myślenie o tym że kiedyś stworzymy rodzinę, 
i nie będziemy widywać się kilka razy w tygodniu, ale będziemy żyć razem tak po prostu.
To jest do mnie nie podobne,ale bardzo przyjemnie mieć taką pewność której nie idzie w pełni opisać,
wręcz wewnętrzną gwarancje że tak właśnie będzie, bo tego chcemy. A chcieć to móc.
Pewnie nie zawsze będzie dobrze i idealnie ale wiem że zawsze i pomimo wszystko chce być z Tobą,
bo wiem że tylko wtedy jestem na prawdę szczęśliwa.
 
Dzisiejszy ( w sumie już wczorajszy) dzień wyjątkowy w swej teoretycznej zwykłości, 
niby nic nadzwyczajnego, a jednak to jeden z tych wielu dni, kiedy rozstanie chociaż na moment
jest strasznie trudne, potrzeba pozostania jest dużo silniejsza, ale niestety, nie wszystko jest 
zawsze możliwe, teraz byle dotrwać do sylwestra a pożniej do ferii..

W między czasie przebrnąć przez stos notatek do uporządkowania i książek do przejrzenia niby przeczytania.
A mówiąc po ludzku przeżyć sesje, kupić sukienkę i tysiące innych rzeczy czyli zapowiada się trudny czas 
do konca stycznia.
 

 A teraz Przed nami kolejne święta, po części spędzone mam nadzieje razem.:)
 
 
 PS: Po prostu Kocham Cię tak jak rok temu, dwa miesiące temu, czy tydzień no może tylko z
 Dnia na dzień coraz bardziej :)

czwartek, 4 grudnia 2014

powietrze pachnie czekoladą.

Pewnie powinnam już dawno spać, wiec jeszcze chwilka i pójde.
Miły dzień, zresztą kolejny spędzony z Tobą. I z dnia  na dzień zachwycam się naszym związkiem coraz bardziej,  i dostrzegam że On nie gaśnie a wręcz rozpala się coraz bardziej, i mam pewność że się nie wypalimy.
Nie wiem jak ludzie mogą być sobą "zmęczeni" bo widują się kilka razy w tygodniu, ja mogłabym spędzać z Tobą każdą minute, nawet jeżeli miał by to być czas w ciszy to wiem że byłby wyjątkowy.

I pamiętam tą chwile pierwsze prawdziwe objęcie i po prostu bycie wtedy kiedy cały świat był przeciwko nam ale wtedy byliśmy Tylko Ja i Ty nic po za tym . 

Dzień niby zwykły praktycznie jak każdy Czwartek a jednak wydał mi się wyjątkowy, nie wiem do końca dlaczego ale to jeden z tych dni w których tak bardzo nie chciałam naszego rozstania, tego że każde z nas musi wrócic do swojego domu. 
I te klucze, no niby nic niezwykłego, ułatwi nam to życie, ale było to dość ciekawe uczucie, miłe. To jakby przypieczętowanie, nie wiem bezgranicznego zaufania ? Chyba tak. No poczułam że to takie hm.. to dziwnie zabrzmi dorosłe posunięcie. Uświadomiło mi tym bardziej, że to nie jest coś co się skończy,ale że chce nawet bardzo chce żebyś pozostał w moim życiu :) Widze jak bardzo się zmieniłam, Oboje się zmieniliśmy. Traktujemy to "Bycie " po prostu na poważnie. 

Nie ma mnie, nie ma ciebie.. jesteśmy my

To ciekawe ile rzeczy musiało się wydarzyć, ile osób musieliśmy spotkać, ile sytuacji przeżyć i zwalczyć żeby stanąć na tej samej drodze i wreście się spotkać. Tyle razy wcześniej mieliśmy okazje rozmawiać, i mieć jakiś kontakt ale to widocznie nie był ten nasz moment, na całe szczęście jednak dla Nas nadszedł :)

A teraz czas spać.. cieżki piątek i weekend nie lepszy.. ale trzeba jakoś przetrwać. 


 
znowu oprzeć się nie mogłam. <3




wtorek, 2 grudnia 2014

Płynę w białej łódce Twoich ramion przez głęboką ciemność

"Teraz już wiem, wiem co to miłość
Teraz już wiem co znaczy z Tobą noc
Teraz już wiem jak to smakuje"

No i weekend już minął, za szybko, stanowczo za szybko, i powinno być tak częściej,zasypiać przy Tobie i budzić się widząc Ciebie. Móc się przytulić i wiedzieć że po prostu jest dobrze. 
Niestety jest tak, tak bardzo żadko, ale kiedyś myśle że bedzie często.. a na razie pozostaje cieszyć się tym co mamy. 

Lubie jak po prostu jesteś i czasem nie trzeba nic wystarczy sama obecność, nawet nie potrzeba nie wiadomo o czym i ile rozmawiać. Takie drobne rzeczy a tak istotne.
Nie wyobrażam sobie innego życia, takiego bez Ciebie, bo jesteś i bedziesz dla mnie już zawsze Najważniejszy. 

"Może nie zawsze jest tak jak powinno być, ale jeżeli na czymś
Ci zależy to staraj się i walcz.. - mimo wszystko."

Czasem jak sobie myśle o tym co bedzie kiedyś, to się boje bo jeszcze tyle nie wiadomych, tyle znaków zapytania. Bo nie można przewidzieć jak to wszystko bedzie wyglądało. Chociaż tak bardzo się tego chce, tak bardzo pragnełabym wiedzieć czy moja przyszłość w ogóle bedzie jakoś wygladała..

A teraz czas spać, bo rano znów kolejny trudny dzień, środa.. na szczęście już blisko czwartku.





nie lubię czekać, tęsknić też. To z miłości przecież wiesz

Ps. Kocham Cię ! 

wtorek, 25 listopada 2014

Mamy Siebie, mamy tak wiele.

"Chciałbym się jeszcze powłóczyć z Tobą, póki żyjemy i mam Cię obok.
Zjechać z Tobą w dół po poręczy,
wspólnie się wyczołgać z nędzy.
Schować szczęście tu pod podłogą,
zanim przyjadą i nas wywiozą.
Zobaczyć razem niebo po burzy,
skoczyć w kałuże, żyć jak najdłużej... jak najdłużej"


Dni się ostatnio przeplatają, dobrze, gorzej, dobrze, gorzej.. ale bardziej na plus niż na minus więc źle nie jest.
Studia jakoś idą, chociaż są momenty gdzie chce mi się śmiać z samej siebie że poszłam na coś takiego, bo nie czuje żeby to był kierunek który jest moją niewiadomo jąką pasją.. ale każdy popełnia błedy.

Nowy domownik w domu, taki mały czarny który ciągle rozrabia, przynajmniej troche ożywia to mieszkanie.
Przynajmniej po calym dniu, jak wróci się do domu, to przynajmniej ktoś czeka, niestety w wiekszości bo chce się bawić, bądz jest głodny ale czeka :)

"Błąkać się w obrazach świętych,
spędzić dwie noce u wiedźm przeklętych.
Spotkać tego, co się boją - Boga ze zrudziałą brodą
"




Uda nam się, na pewno nam się uda !
Wierzę w to, z dnia na dzień coraz bardziej, a upływające miesiące tylko są dla mnie dowodem.
Słowa te wypowiedziane a niekiedy te zachowane w sercu i czyny, a to chyba najważniejsze świadczą o tym że jest dobrze i że na pewno będzie dobrze.
Nie powiem że się nie boje, bo obawiam się przyszłosci i tego jak to wszystko będzie wyglądało. Łatwo zapewne nie będzie, ale przecież przywykliśmy do tego że często jest pod górkę a nie z górki..
Bo przecież "Wszystko przezwycieży"


I tym miłym akcentem i nadzieją ze wszystko juz zawsze bedzie dobrze, zaczynam kolejny trudny dzień....

środa, 22 października 2014

Życie to najbardziej zdumiewająca bajka.

Jesień, początkowo taka piękna kolorowa a teraz taka deszczowa..Wygląda jakby niebo płakało.. Za latem, słońcem, zielenią i pięknie śpiewającymi ptakami. Krople deszczu uderzają o szyby okien, ludzie ze smutną miną spoglądają na zewnątrz, a na ich twarzach maluje się tęsknota.
A  ja myślami spoglądam w przyszłość ale tez i w  przeszłość.  Zawsze to był dla mnie przygnębiający moment, zawsze w tym momencie coś sie dla mnie kończyło jaki etap mojego życia się zamykał. A teraz? Jest tak samo pięknie jak miesiąc czy dwa temu, spoglądając za okno pomimo tej strasznie przygnębiającej pogody, uśmiecham się, pomimo dużej ilości rzeczy do zrobienia, ciesze się tym czasem każdego dnia coraz bardziej.
Każdego dnia coraz bardziej doceniam obecność i widzę, że Miłość wcale nie musi się kończyć po kilku tygodniach, a wręcz przeciwnie, czas jej nie niszczy a wręcz ją umacnia.
Nie wiem co będzie za kilka lat, nie wiem nawet co bedzię za kilka miesiecy, ani dni. Ale jestem pewna, że Kocham i to nigdy się nie zmieni. Nawet jeżeli jakieś plany nie pójdą po naszej myśli, nawet jeżeli są kwestie w których mamy inne poglądy, to i tak tworzymy przepiekną jedność.

A teraz czas wracać do " pracy" ksiązki czekają i kilka innych rzeczy trzeba jeszcze zrobić, a lóżko i ciepła kołderka wydaje się tak kuszącą opcją jak na dzisiejszy dzień.



"Czerwony notes, błękitny prochowiec, dzikie ogniska
I w parku ławka, pierwsza gitara
I jeszcze każda twarz mi wtedy tak dobrze znana
(...)
Dzis wiem, wszystkie rzeczy, które kiedys okreslały mnie
Gdzies zniknęły, porzuciłem je"

środa, 17 września 2014

Na pewno znasz takie noce, ten destrukcyjny moment, W którym każda myśl waży grubo ponad tonę

Trudny dzień w sumie, to chyba trudny tydzień...
Nie do końca wiem co się dzieje, czuje się zle.. nawet bardzo źle.
Tak jakby coś mnie przytłaczało, może to że ostatnio tyle się dzieje.. i brakuje mi zwykłego spokojnego dnia. By na chwile usiąść i nie myśleć o tym gdzie trzeba zadzwonić, o jakie spotkanie spytać, co jeszcze zrobić, co załatwić, na jakie maile odpisać. Boje się że to dopiero początek.. a pożniej bedzie tylko gorzej.. a nie wiem jak "przygotować się" na to gorzej...

Czuje że coś jest nie tak.. tylko nie mam pojęcia co. I co z tym zrobić..
A może po prostu się boje, tego że sobie z tym wszystkim po prostu nie poradze..
tylko Ty się liczysz
nie obchodzi mnie reszta
.

niedziela, 31 sierpnia 2014

nie lubię płakać, uwierzcie mi.

Kilka dni wytchnienia, spokoju. I czasu tak o po prostu. Tylko Ty i Ja.
Niby nic nadzwyczajnego, ale każdy dzień, poranek, każde " Dzień Dobry" nadal jest dla mnie tak istotne, tak ważne jak za pierwszym razem.
Jest inaczej to istotne, czas płynie bardziej się poznajemy, ale nadal jest tak wyjatkowo.
Te kilka dni, w sumie oznaczały dla mnie wakacje, tak prawdziwe wakacje, no bo co z tego że niby moje wakacje nadal trwają, skoro teraz to już nie to samo.
Wisła, jak to pięknie dzisiaj ujołeś jest takim troche magicznym, a wręcz " naszym " miejscem.

"Miłość nie jest przywiązaniem, nie jest posiadaniem, nie jest domaganiem się, by być kochanym, nie jest lękiem, nie jest oczekiwaniem, Miłość jest Błogosławieństwem; jest to stan istnienia."


Jest sporo rzeczy których się boje i o których nie raz  już wspominałam. 
Teraz jest chyba troche inaczej. Może i mi się wydaje, ale to ja ostatnio częściej panikuje.

Najgorsze jest, że w takich sytuacjach, jak wczorajsza i nie tylko.. czuje się egoiską,  a jednocześnie uważam że nią nie jestem. Obwiniam, się bo wiem że w wielu kwestiach masz racje. Ale jednocześnie, czuje się może nie odrzucona, ale wiem że automatycznie ja się oddalam. Boje się tego bardzo, bo Kocham Cie i tego nie chce.  Ale też nie jestem wstanie w pełni przyjąć Twojej racji. To nie był by kompromis.. chociaż nie wiesz jak często mam ochote po prostu przytaknąć i powiedzieć " dobrze niech tak będzie" . Ale to nie były by decyzje podejmowane przeze mnie tylko, tzw.Dla świetego spokoju. A to nie na tym polega. 
Boje się że coś nam nie wyjdzie, bo po prostu to schrzanię. Wiem że potrafimy poradzić sobie z wieloma rzeczami, ale obawiam się że przyjdzie moment kiedy sobie nie poradzimy.  Nie chce, uciekać i staram się tego nie robić, nie wiem jak mi to wychodzi ostatnio, raczej nie mi to oceniać. 



 
mocno ściskam jego rękę w swoich dłoniach. tyle we mnie strachu że odejdzie.
 

piątek, 15 sierpnia 2014

znalazłam siłę na wdech i wydech.

Gdzieś stąd droga wiedzie i chociaż wyborów już wiele dokonano wciąż nic nie wiem, co dzień coś ucieka i trace to na zawsze, nie ma już dziecka we mnie, beztroskich dni, więcej łez nie zgrymasu ale w ukryciu. To miłość, często słowa o życiu, chyba nie pamiętam po co ide ale ide bo tak trzeba. Nikt na mnie nie czeka, blizny na rękach  mówią mi o mnie, bo przecież znamy się na tyle ile sprawdzono nas.
Siadałam na oknie, noce byłe jak te, tylko gwiazd było więcej, wpatrywanie się w ciemną przestrzeń w której nic, a tylko  umarłe szczęście. To co było to nie tylko przeszłość, wcale nie jest mi wszystko jedno, bo to nie tylko słowa znaczą ludzi, bo uczucia tworzą to kim stajemy się. W beznadzieji bez szans, każdy z nas sam przeciw życiu.Nie myśleć o samotności. Bo czasem może chce uciec daleko stąd.

Stare myśli, przelane tutaj.. dawno, dawno temu.. a może i nie tak dawno. Ale przyszły mi na myśl, porównałam je do tego co dzieje się teraz.
Teraz jestem chyba inna, a może po prostu dopiero teraz żyje.
Kilka przemyśleń z dzisiejszego dnia, co znaczy Kochać? to nie tylko wyrażać to słowami, chociaż i one są ważne, ale myśle że lepiej to po prostu dostrzegać.
Bo to gesty pokazują jak ważnym elementem życia tej drugiej osoby jestesmy. Wystarczy że powie nam zwykłe "Dzień Dobry", albo wstanie wcześniej by nas ubudzić, poda kubek albo zrobi kawe. To takie małe bardzo często niedostrzegalne rzeczy a mówią tak wiele, wyrażają wiecej niż niejedno słowo.
Dlatego tak wiele radości sprawia mi robienie czegoś z myślą o Nim, bo robie to dla Niego a nie dla siebie. Nawet zwykła kawa bez jego obecności nie smakuje już tak dobrze jak przy Nim, może dlatego tak żadko sama ją pije ?
Więc teraz żyje, prawda prawdziwa miłość ożywia i pozwala zobaczyć siebie i swoje życie w kompletnie innym świetle, chociaż nie zawsze jest łatwo. Niekiedy nie wszystko wychodzi po naszej myśli ale i tak warto .

Piękne jeżeli potrafimy pokochać tą drugą osobe z jej wadami i zaletami, bo każdy z nich się składa..gdy potrafimy przełożyć szczęscie drugiej osoby ponad swoje własne. Bo nikt przeciez nie obiecywał że będzie łatwo, są dni dobre ale i złe, najważniejsze by i w jednych i drugich po prostu przy sobie być ( Taka mała motywacja do pewnych zmian)



Mówimy sobie 'Kocham' bez żadnej paniki.

niedziela, 27 lipca 2014

to co nas łączy, to nie jest takie sobie uczucie .

Powrót z rekolekcji, zwykle dość trudny, a tym razem trudny ale z innego względu, ciężko bedzie się od kilku rzeczy odzwyczaić.

To nie był łatwy czas, a wręcz przeciwnie, ale chyba widze jego plusy.. przynajmniej dla Nas. Uważam że dało to nam na prawdę  dużo.
Inaczej jest gdy spędzamy ze sobą kilka godzin w tygodniu a inaczej jak widzimy się praktycznie całą dobe przez 16 dni.. Widzimy Siebie w róznych sytuacjach. A podczas tych rekolekcji oj były ku temu okazje.

Byliśmy gdy było źle i płyneły łzy, gdy któreś z nas było na prawdę wkurzone, gdy były chwile dobre, w złym samopoczuciu i chwilach kompletnej bezradności.
I wytraliśmy w tym wszystkim chociaż nie raz nie dwa wcale nie było latwo, ale nigdy przez myśl mi nie przeszło by Go zostawić i pójść własną może niekiedy wydajemi mi się łatwiejszą drogą. Zdarzały się dosyć często ucieczki.. głownie z mojej strony, ale wiem z czym  powinnam walczyć.

Czuje że w jakiś dziwny i nie wytłumaczalny sposób bardzo mocno to nas do Siebie zbliżyło.

Dużo się nastłuchaliśmy o małżeństwie i tego typu rzeczach.. troche to przytłacza. Ale kolejny plus "dialog małżeński" nazwa brzmi strasznie.. ale potrzebowaliśmy tego w momencie otrzymania tego i myśle że jeszcze wiele razy nam się to przyda. Ogolnie poznanie Oazy Rodzin troche mnie przeraziło, ale jak wszędzie ludzie są rózni, jedni normalni drudzy troche mniej normalni.
Myśle że nie miałabym nic przeciwko by kiedyś spróbować..przynależności do DK ale na razie to plany na dość odległą przyszłość.

Minusem chyba jest to że czuje że mój poziom wiary spada a jednocześnie utrzymuje się na takim bezpiecznym poziomie, może własnie tak ma być, po prostu spokojnie ? Wiem jedynie że potrzebuje jakiś rekolekcji na których będe uczestnikiem, ale to się zobaczy.. i przy życiu w tej kwesti trzymają mnie jeszcze plany wrzesniowe.

najlepsze, co możesz zrobić, to znaleźć kogoś,
kto kocha cię taką, jaką jesteś.
W dobrym czy złym nastroju, ładną czy brzydką

piątek, 4 lipca 2014

Powiedz ze potrzebujesz mnie...

Zaczyna się od małych rzeczy... jako dzieci jeszcze wierzymy w idealny świat, wierzymy w to co mówią rodzice, ze jeżeli o czymś marzymy te marzenia się spełniają. Ze możemy być kim tylko chcemy, a to ze w to wierzymy i bardzo tego chcemy wystarczy by osiągnąć wyznaczony cel. Z wiekiem przekonujemy się ze tak nie jest,  okazuje się ze tysiące planów i marzeń musimy zakopać gdzieś głęboko. I najczęściej zapomnieć.. Zaczyna się od drobnych rzeczy, chęć posiadania lalki na która niestac rodziców, później niepojscie do szkoły baletowej z tego samego powodu, bądź nie pójście do szkoły muzycznej przez brak wiary rodziców we własne dziecko , z czasem przestają to być drobne rzeczy. Marzenie o akceptacji bądź o idealnych wynikach w nauce by zostać zalwazonym. Potem dochodzą kolejne plany, cele.. na które często już brak nam sił, myślimy o nich ale z góry zakładamy że nie mają sensu.. bo skoro tyle rzeczy już nie wyszło, to po co poraz kolejny zaprzątać sobie tym głowe.

Ile w tym jeszcze jest wiary?

Tak się poddajemy, bo poraz kolejny upadamy.. zakopane marzenia wiem dość brutalnie to ujme są takim kopaniem dołu na trumne..  z każdym kolejnym zrezygnowaniem dół się powiększa.. aż do momentu gdy wykopiemy go na odpowiednią głebokość i albo tam wpadniemy bądz w ostatnim momencie spróbojemy go zakopać.. 
Może to bez sensu, i chyba nie potrzebnie to wgl pisze.. 
Jest tyle pięknych chwil.. ten zachód slońca na który wlasnie patrze, bądz te pare niby zwykłych chwil spędzonych dzisiejszego dnia.. 
Ale chyba za bardzo mnie to boli, bo ile można miec sily na dąrzenie do swoich pragnień? 
Nie wiem czy mam ochote dalej walczyć o to co dotychczas było dla mnie oczywiste, może warto pozostać tu i teraz i nie starać się wymagać jeszcze więcej od zycia? 
 czasem odchodzę
znikam
na chwilę
Wracam czasem odrobine silniejsza... 



Przez większą część dnia towarzyszył chyba troche nie wytlumaczalny, ból i żal.. łzy.  Bo zawiodłam.. smutne, jak bardzo przywołuje to pewną sytuacje, a w sumie kilka sytuacji.. momentów które wprost mówily, że po co mam próbować.. skoro tak czy tak nic nie może mi wyjść. Ale chyba najbardziej nie odczuwam tego w kategorii zawiodłam siebie, ale Ją.. 
Tą która jako jedyna kiedyś we mnie wierzyła i pokładała nadzieje, która walczyła o mnie i uczyła mnie walki o innych i o samą siebie, która radzila sobie ze wszystkim jak nikt inny. 
I czuje że nie potrafie jej dorównać chociaż tak bardzo się staram.. To nigdy niestety nie będe nią, nie ważne jak dużo bym robiła, nie ważne jak bardzo bym się starała i jak bardzo była do niej podobna.. 

To dążenie do jakiegoś przeklętego ideału którym nigdy nie będe.. stawianie sobie poprzeczki wyżej niż  mogę skoczyć ale i tak bedę to robiłą, bo to też nadaje sensu mojemu życiu. 

 

 
Wspomnienia do pudełka i na samo dno
szafy. 


ps. Kocham Cię ! Pamiętaj o Tym :)

wtorek, 10 czerwca 2014

nie lubię czekać, tęsknić też to z miłości, przecież wiesz nie lubię o nic prosić się jestem dumna, przecież wiesz nie lubię tez niczyją być to takie smutne, przecież wiesz

Kilka refleksji.. myśli, jak to jest z miłością, czy ona jest tylko przez kilka miesiecy badz lat związku, a pózniej co jest ? Przyzwyczajenie, mam nadzieje że nie, że uczucia są ciągle, pewnie inne, troche odmienione, bo na każdym etapie relacji, się zmieniają..
Co się z nimi wiąże, odpowiedzialność już nie tylko za samego siebie ale i za tą drugą osobe, również liczyć się trzeba z dobrymi ale i złymi chwilami.. często ludzie sobie radzą tylko wtedy gdy jest dobrze, wtedy potrafią ze sobą być, a w chwili gdy przychodzą problemy.. każdy musi radzić sobie sam.

Niekiedy nie jest łatwo powiedzieć ze coś jest nie tak, uwielbiam to że gdy coś się dzieje, potrafimy o tym porozmawiać, ostatnio.. wiem nie najlepszy sposób " zamykanie się" ale też po czasie myśle że może taka jestem, potrzebuje chwili by odetchnąć i nie powiedzieć czegoś czego mogłabym póżniej żałować, a jednocześnie bardzo tego nie lubię, bo myśli " zostane przy nim, a może lepiej wyjde, żeby się uspokoić a co jeżeli się rozpłacze, przeciez nie ma powodu a jednak moje uczucia widzą to inaczej" Jakoś nie ułatwiają, ale po chwili, niekiedy jednak dłuższej, zaczynami rozmawiać.
Nie jest łatwo, bardzo często jest wręcz trudno... ale to właśnie pozwala nam przetrwać, te dobre i złe momenty. Rozmowa.

Widzimy swoje wady, wiemy nad czym ewentualnie powinno się popracować, dzięki temu widze że to jest naprawdę, że i Mi i Jemu naprawdę zalezy na tym by Nam się udało.

Wiemy o sobie dużo, a jednak ciągle się uczymy, od rzeczy codziennych czyli ilość cukru w kawie po plany na przyszłość, nie ma rzeczy o której byśmy nie porozmawiali i to nas buduje. I mam nadzieje naszą wspólną przyszłość.

Jest pierwszym meżczyną,o którym myśle w ten sposób.. którego widze w moim życiu, nawet i za kilka lat. To własnie z nim chciałabym wiązać swoje plany te bliższe i dalsze..
Przed nami sporo planów i ani przez moment nie pomyslalam by mieć jakiś wątpliwości co do ich realizacji, tym bardziej że z dnia na dzień, z pomyslu na pomysł są poważniejsze  i zajmują więcej czasu by je zrealizować.
wakacje zaplanowane.. jeszcze nie do końca, chociaż myśle ze z wolnymi terminami mogą być nie dlugo małe problemy... Ale Kocham takie życie, jeżeli to wszystko mamy robić wspólnie to mogłoby to być cokolwiek i tak było by cudowne.


ps. Kocham patrzeć na moje odbicie w Twoich oczach :-)

nawet w ciemności bym Cię poznała. wystarczyłby mi dotyk Twojej dłoni.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

W sercu modlę się, żeby ten sen nigdy się nie skończył.

Magicznie, świat wiruje... kolory są tak wyrażne.
Unosze się, dryfuje.. w pełni tej radości, jest pięknie, piękniej niż kiedy kolwiek.
Uśmiecham się troche do samej siebie, a troche na to wspomnienie.
Łatwiej patrzy mi się na rzeczywistość, czy dalej oczy mi się błyszczą? Pewnie tak, myśli wirują, nie umiem uchwycić jednej... jest ich za dużo.
Ja i Ty my razem.. jak nigdy..

Ten piękny wzrok..pełen miłości, tej prawdziwej miłosci..
Jakoś łatwiej mi teraz stanąć przed lustrem i spojrzeć na siebie, czuje się kochana, mam pełną swiadomość, że jest to prawdziwe uczucie, pomimo że wszystko co znajduje się do okoła wydaje się nierealne.
Troche jak w śnie, byłeś, siedziałeś obok, obejmowałeś mnie, całowałeś.. ale jak nigdy. Najmniejszy dotyk wydawał się czymś więcej niż tylko fizycznością.

I chyba nic wiecej nie potrzeba, to uczucie przywiązania takiego całkowicie nie związanego z fizycznością, takiego duchowego..


I słowa "Kocham Cię" brzmią w zupełnie inny sposób.. taki pełniejszy..



łatwo zobaczyć miłość w moich oczach

czwartek, 29 maja 2014

A jeśli już przepaść i pustka między nami To tylko taka Na sekundę Między ustami a ustami.

Dni mijają, raz wolno raz szybko, dzień za dniem, tydzień za tygodniem... Obecnie sporo " wolnego" chociaż o wolnym cieżko mówić, ale i tak można odrobinę odpocząć. Pozostaje czekać do końca czerwca, i generalnie zbytnio się nie martwić.

Jak tam sobie myśle to nie jest latwy tydzień, jeszcze się nie zakończył ale już moge go tak podsumować, nie łatwy ale przyjemny. Po raz kolejny uświadomiłam sobie jak ważny dla mnie jesteś i jak bardzo potrzebuje Twojej obecności, kolejny weekend który mogliśmy spędzić razem, wiem potrzebowaliśmy troche czasu, po prostu dla Siebie, miły czas.. nawet bardzo.
Chociaż te kilka godzin, zmusiło do zastanowienia sie nad czymś o wiele poważniejszym.


Jeżeli każę sobie wrzeszczeć, będę Krzykiem roztłukę cieżkie powietrze, które zalega w zakurzonych partiach umysłu.

Kwestia do przemyślenia, trudna i w sumie nie wiem co przyszło mi do głowy by się podjąć odpowiedzi, ale w żadnym stopniu nie żałuje, bo wiem że teraz nic nie bedziesz sobie zarzucał a i ja decyzji jestem dzięki temu pewna.
Skad ta pewność? 
W głowie ułożyłam, tysiąc scenariuszy, nie jeszcze miesiąc.. a może jednak tak w sumie w sierpniu, to dobra data.. A może jeszcze dłużej, świat się nie zawali a może będe pewniejsza..myślenie mniej więcej we wtorek.. Ale to troche się zmieniało. 
A póżniej stwierdzenie, że tak własnie tego chce..  uznałam że nie zmieni to za dużo, a jedynie hm.. wzmocni ? Tak chyba taką mam nadzieje. 

A dzisiaj rano zadałam samej sobie kilka dość istotnych pytań..
Kochasz go?
Jesteś go pewna?
Jesteś pewna że pragniesz by On był już na zawsze?
Ufasz mu bezgranicznie? 
Odpowiedzi były łatwe, przynajmniej jedna łatwa rzecz w tej sprawie, oczywiscie że "Tak".
Lesz póżniej już tak miło nie było, trzeba znależdz odwage by o tym powiedzieć, a jednak lęk których chcąc nie chcąc był obecny...przed czym?
 Taki po prostu strach, ale najwiekszym czynnikim który wywołuje u mnie przerażenie jest to że może to się kiedyś skończyć, możemy się rozstać, a dobrze wiem jak bardzo tego nie chce. Bo pragne by był obecny już zawsze...na zawsze. 
Póżniej tez się bałam.. gdy już poznał moje zdanie, bo co z jego odpowiedzią? Moja psychika robiła ładny burdel w mojej głowie.. Pewnie stwierdzi że nie, że lepiej jak poczekamy, a może jednak nie ? I co wtedy..  
Ale w tym wszystkim też widziałam że jestem tego pewna, że na prawde tego chce, nie jest to chwilowe,ale jest to przemyslana decyzja. 


 Po prostu trzymaj mnie całe życie za rękę, nie możemy się zgubić.

 

sobota, 17 maja 2014

milczeniem do mnie mów.

Ostatnio wiele sie dzieje, pozostala mi jeszcze tylko jedna matura do zdania i  wakacje :-) 
Chociaz i tak jakoś tego nie czuje, nie dociera do mnie ze w sumie to juz praktycznie za mna... ale czeka mnie jeszcze tysiac innych rzeczy zwiazanych z tym ale to za jakis czas, na razie nie warto sie martwic, jakos to bedzie, zreszta ostatnio tak wlasnie jest, ze nawet jezeli cos sie sypie i jest zle, to znajduje sie jakies wyjscie z tej sytuacji...

"W przeszłości najlepsze jest to, że możemy ją wciąż na nowo interpretować"

No i juz po imprezie kolejny termin w kalendarz ktory wydawal sie tak nie milosiernie odlegly a tu co... juz po.
Ciekawa zabawa, wizyta policji.. pare osob okupujacych lazienke. Ale tez calkiem ciekawe doswiadczenie... kolejne zreszta :-) alkohol wiadomo jak wszystko jest dla ludzi... Jednak o dziwo mile jest to ze gdy poprosze bys juz wiecej po niego nie siegal to bezwiekszych problemow to robisz, to ze liczysz sie z moim zdaniem.. Zreszta pilnowalismy siebie wzajemnie :-)
Ostatnio bywa roznie, raz lepiej raz gorzej...niestety co chwile jest cos do zrobienia, gdzies trzeba sie spieszyc, po raz kolejny isc i cos zalatwic, brakuje troche tego czasu spedzonego na spokojnie, ale mam nadzieje ze juz nie dlugo troche przybieze to normalniejsza forme.

leżący obok zegarek, stara się mi pokazać, jak szybko mija każda sekunda... i ze warto ją doceniać.

Czas mija, sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie... i chociaz wiem ze jest dobrze, to czasem sie boje.Kazde z nas czasem panikuje... Ty bardziej o tym mowisz, a ja bardziej o tym milcze. Taki nasz urok. Ale czy to Ty czy ja tak samo sie obawiam.
Bo gdy Ty masz takie mysli, nie potrafie nic zrobic... nie umiem odnalezdz wyjscia, bo jak mam zapewnic Cie ze Kocham na prawde, skoro Ty to wiesz tylko wtedy tego nie widzisz... zamkniete kolo... Ty doszukujesz sie oznak obojetnosci, a ja uciekam obwiniajac sie o to ze nie potrafie Ci pomoc. Ostatnio zasnelam by nie myslec, bo i mi zaczynalo sie to udzielac... lekka panika, skoro ma watpliwosci to moze cos w tym jest, mysl o tym ze nie widze siebie bez Niego. Bo nadaje mojemu zyciu sens... a czy mozna poprawnie zyc nie majac sensu ? Nie...
Pocieszam sie tym ze nie moze byc zawsze kolorowo i idealnie, ale i to nie zmienia faktu ze bardzo sie boje ze Cie strace, zreszta dobrze o tym wiesz.
Mam nadzieje ze damy rade i nawet gdy nie bedzie najlepiej to sobie z tym poradzimy, przeszlismy juz sporo.. wiec licze ze z drobnymi rzeczami jak i z wiekszymi nie bedziemy mieli problemu.

Kolejna noc spedzona u Niego...nigdy wczesiej bym o tym nie pomyslala, tym bardziej znajac Jego nastawienie a jednak... chociaz trudna, bo za sciana..

Kolejny dzień , w którym uświadamiam sobie , że toczę walkę ze samą sobą.

czwartek, 1 maja 2014

Kochąc rozmów szept.. tamtych dni... nie znajdziesz już..

Ostatnie dni nie należą do najłatwiejszych.. a wręcz są chyba najtrudniejszymi jak do tej pory..
Od wtorku.. szukam sobie jakiś zajęć by tylko coś robić, matura to jakiś plus, bo rzeczy do zrobienia przynajmniej nie brakuje.

Ale i tak jakoś cieżko mi odnaleźdz jakieś swoje miejsce.. kręce się po mieszkaniu bez większego celu, chwile poczytam.. obejrze coś..
Znajomi tez jakimś dziwnym trafem.. poznikali, jak w większości domagają się kontaktu ze mną, tak jakoś w momencie gdy to ja chce po prostu z kimś pobyć, pogadać oni jakoś przestali istnieć..
Gitara troche wróciła do łask.. chociaż nie powiem powrót do gry łatwy wcale nie jest i wcale nie mam na myśli tego że nie mam czasu.. bo jakoś teraz cierpie na jego nadmiar... a raczej to że przypomina mi zbyt wiele rzeczy o których pragne już na zawsze zapomnieć. Ale chyba się cieszę, że gra staje się znów dla mnie pewnego rodzaju pasją, czymś co sprawia mi nie mała radość.. ale dalej staje się ucieczką, musze to kiedyś zmienić...

Nie wiedziałam że może być aż tak cieżko gdy On jest daleko..We wtorek wiele razy.. musiałam się powstrzymać aby po prostu się nie rozpłakać.. chociaż miałam swiadomość że bedziemy rozmawiać, to i tak wizja tej odległosci nie wpływała na mnie w żaden sposób pozytywnie, nie lubie sie tak czuć.. tak po prostu źle..  bylo dużo takich sytuacji, dzisiaj już chyba jest lepiej, a może po prostu przywykłam..
Ale to nie zmienia faktu że jako taką rozłake jestem w stanie przeżyć ale kilometry jednak dużo, bardzo dużo zmieniają.. Chociaż teraz jest już o wiele lepiej.
Bałam się że będe bardziej panikowała, ale tak bardzo mu ufam... że nie potrafie mieć co do jego zachowania jakis obaw, wiem że mnie Kocha i mam nadzieje że nic tego nie zmieni.
Teraz byle przeżyć jakoś do soboty.. do wyczekiwanego spotkania... Chociaż potwierdzam przez to wszystko samej sobie, że na prawde mi na Nim niewyobrażalnie mocno zależy, że nawet wtedy gdy teoretycznie powinnam go zganić za jego zachowanie, to nie potrafie... jeżeli wiem że to nie doprowadzi do niczego bardzo złego..
Może własnie po to są takie wyjazdy, by uświadomić sobie, jak bardzo się za sobą teskni i docenić obecność, tej drugiej osoby. 

Ostatnie dni przed maturami.. boje się, bardzo chociaz chyba ten fakt jeszcze do mnie nie dotarł będe panikowała w poniedziałek.. a we wtorek to już wgl.. nie mówiąc o reszcie..



"I can't imagine what it'd be like
Living each day in this life -
Without you Ohhh
Without you.
(...)
 I hope we always feel this way
(I know we will)
And in my heart I know that
you'll always stay"

środa, 23 kwietnia 2014

Nie chcę zbyt wiele. Tylko Ciebie obok siebie...

"Miłość przez wieki się nie zmienia. Kamień jak był tak jest z kamienia. Rzeka jak była tak jest rzeczna. I wieczna miłość jak odwieczna.."

Święta, święta i po świętach.. w tym roku spędzone w wyjątkowy i inny sposób..
Niedziela śniadanie wielkanocne.. u babci ale w innym towarzystwie całkiem miłym towarzystwie :) Pierwszy raz święta spędzone z Nim...
Śniadanie u babci jakoś przeżyte, w sumie na szczęście bez większych komplikacji. Mała ilość dziwnych tekstów czyli całkiem okey...

A póżniej poniedziałek.. dużo, bardzo dużo innych sytuacji, do których chyba nie można się przyzwyczaić..
Ale czas spędzony bardzo normalnie, na początku dużo nie pewności i troche zagubienia.. dużo obcych dla mnie ludzi, którzy prawie mnie nie zauwazali przynajmniej taki plus, chociaż niestety całkiem niewidoczna nie byłam..Ale najważniejsze że mogłam spędzić ten czas z Nim w kompletnie inny sposób wyjątkowy sposób :)

"Kochaj mnie
Kochaj mnie
Kochaj mnie nieprzytomnie
Jak zapalniczka płomień
Jak sucha studnia wodę
Kochaj mnie namiętnie tak
Jakby świat się skończyć miał "

Ciekawe uczucie.. ma się wrażenie że właśnie tak powinno być.. że wszystko, zupełnie wszystko jest na swoim miejscu i że nic zupełnie nic nie powinno ulec zmianie bo jest po prostu dobrze.. Jak to dzisiaj uslyszałam " ostatnio u Ciebie ciągle dobrze, mało jest dni gdy jest żle" A nawet jezeli jest zle.. to wystarczy chwila rozmowy, bądz tak jak dzisiaj po prostu spojrzenie, albo to że mnie przytuli..
Tak mało brakuje do pełni szczęscia, tylko obecność.. tak mało a zarazem tak wiele. 
Ale i tak czasem panikuje i moje chore myśli tworzą dziwne historie.. 
Myśli w których pełno niepewności.. o to czy będzie obecny, bo może odejdze z jakiegoś błachego powodu..i co wtedy ? Nie wiem,nie widze mojego świata bez jego obecności.. i chociaż wiem że zapewnia mnie o tym że tak się nie wydarzy, to jednak czasem.. tak jest że po prostu się tego obawiam. 

Czujesz tą magię wokół nas?

Lubie to.. lubie czuć na sobie ten jego wzrok. W myślach przywoluje poniedziałek i kilka sytuacji w ciągu dnia i nie tylko.. 
Pełen miłości, zrozumienia.. i tego czegoś, chodz i tak nic nie jest równego temu uczuciu które przeszywa mnie.. gdy wiem, że po prostu jego wzrok mówi " tak podobasz mi się" Niby nic takiego.. A jednak, lekki dreszcz.. mysli wirują gdzieś daleko.. zero skupienia na tym co jest dookoła.. jest Tylko ON...


 

sobota, 19 kwietnia 2014

"Życie ma sens tylko wtedy, gdy mamy u swego boku kogoś, kto odwzajemnia nasze uczucia."

Jakoś tak dość refleksyjnie,dużo myśli, różnych związanych z przyszłością ale bardzo mocno z przeszłością..
Jak mogłam żyć wcześniej? Nie wyobrażam sobie tego, niby potrafie wrócić do tego co było, ale wydaje mi się to jeszcze mniej realne niż to co dzieje się w moim życiu obecnie..bo to już kompletnie przypomina coś czego nazwać nawet nie potrafie, ale za to jest to cudowne :)

Cofam się o kilka lat.. jak żyłam? w sumie to nie wiem, działo się sporo negatywnych rzeczy wtedy, próbowałam z tym walczyć, żyłam marzeniami.. wierząc że kiedyś uda mi się je zrealizować, pragnełam zrealizować również marzenia osoby dla mnie najważniejszej.. nie wiem czy udało się cokolwiek z tego wykonać, ale mam nadzieje że jest ze mnie dumna...
Poźniej wracam do czasu w zasadzie nie tak dawnych..
Próbuje podsumować błedy przeze mnie popełniane.. źle ulokowane uczucia, pare ładnych razy, raczej zabawa w związki niż poważne traktowanie, ucieczka.. od ludzi a w sumie to od Siebie.. i chyba tu się zatrzymam.

Jest kilka rzeczy które przypominają o tym fakcie.. to była kompletna ucieczka, ale tak na dobrą sprawę to nie wiem od czego, od cierpienia? tęsknoty ? samotności ? Może, albo próba udowodnienia sobie że jednak może być beznadziejnie a ja jestem w stanie sama sobie z tymi sytuacjami poradzić. Dobrze że to jednak już przeszłość.
dalej...
I powrót do tego co w sumie nie jest tak bardzo odległe..
Jak duża ilość "przypadków" doprowadziła do tego jak jest obecnie.
Do tego jak bardzo jestem szczęśliwa..
Miło jest spojrzeć w lustro i zobaczyć prawdziwą Siebie, uśmiechniętą i zadowoloną z życia, a nawet jeżeli coś się nie układa to po krótkim czasie jednak wraca do normy.

Pójdźmy razem. Nie, nie wiem gdzie byle razem...



Miło jest móc pomyśleć o  tym co będzie za kilka lat, tak o planować z myśla że chyba to wyjdzie a przynajmniej bardzo chce się by właśnie tak to wyglądało.  
Nigdy nie spodziewałam się że będę miała takie podejście a jednak.. 

Szkoda jedynie że słowa "Kocham Cię" wyrażają tak dużo, a zarazem tak mało.. żałuje że nie mogę powiedzieć nic więcej, że nie sposób opisać to co czuje.. 
Przywiązanie.. tą prawdziwą tesknotę, której nigdy nie znałam... doświadczam jej dopiero teraz.. Bezpieczeństwo i tysiące innych emocji i odczuć. 
Widzę jak bardzo już się zmieniłam, chyba najbardziej uderza mnie to w jaki sposób patrze teraz na samą siebie.. nie może z pełną akceptacją, ale inaczej.. chyba łaskawszym okiem.. 
Bardziej Siebie akceptuje, ale i tak wymaga to czasu i dużej walki z mojej strony..


Ciekawe te tegoroczne święta Wielkanocne..  a przynajmniej zapowiadają się kompletnie inne, któż by pomyslał.. nawet święta potrafią niekiedy zaskoczyć, ale nie mam nic przeciwko by każde inne były spędzane podobnie.. 



 "Życie jest za krótkie żeby pić marne wino ."




 
 

niedziela, 13 kwietnia 2014

Siedząc na otwartej przestrzeni pełnej myśli o Tobie, błąkając myślami blisko serca i Twej osobie.

Czas spędzony ostatnio w Krakowie, dwa dni.. z przerwami na noc.. która spędziłam w domu,srednio mi się to opłacało ale jednak.. dużo zmęczenia, stresu, ale się udało może nie tak jakbym chciała ale jednak.. powinnam pewnie uznać to za spore osiąnięcie. Tylko chyba nie do końca mi to wychodzi, chyba wymagałąm od Siebie jeszcze więcej.. ale nie wyszło..
Za duże aspiracje.. Spełnianie oczekiwań niszczy...
Cięzko mi jakoś się z tego cieszyć, niby mam jakąs alternatywe gdyby coś innego nie wyszło, ale czuje że to tylko część z tego co mogę osiągnąć...A w zasadzie to raczej kropla w morzu..
Niby podchodze przynajmniej bardziej na spokojnie do tego wszystkiego..
Ale za to pojawiają się setki innych problemów, no bo jeżeli wyjdzie że jednak będe w Krakowie, to co..? jak to zorganizować, przeprowadzić się? wynająć mieszkanie ? a może akademik? nie, raczej nie, chyba jednak wole mieć odrobinę prywatności.. a to wszystko łączy się z kosztami i pozostawieniem tego wszystkiego co mam tutaj. Więc chyba się boje.. lubie zmiany ale gdy mam je jakoś wcześniej zaplanowane.. a mogę zacząc coś dopiero myślec w lipcu/sierpniu. A może jednak Katowice, to też będzie się łaczyło ze zmianami.. ale chyba łatwiej mi o tym myślec,może z powodu odległości.. jest po prostu bliżej. Ale nie powiem studiowanie na UJ kusi, chodzby z tego względu, żeby udowodnić innym że potrafie... a może i samej sobie (?)Tylko co potem.. co zrobić z przyszłoscia, pojść na rok i sie przenieść? to jest jakiś plan.. ale nie wiem, za dużo nie wiadomych.

Zasada 44: Nie myśl nad tym co czujesz ! Czuj to.. po prostu. 

Ostatnio życie w biegu, w zasadzie tak jak zawsze, ale ostatnio jednak są momenty kiedy czas zwalnia i kiedy życie toczy się swoim normalnym tempem. 
Lecz ostatnio było mało takich własnie momentów, a raczej można było liczyć, na szybki obiad z zegarkiem w ręku, bieg do pociągu, bieg za autobusem.. 10 min przerwy pomiedzy jednym a drugim autobusem, w ciągu której za dużo zrobić nie można. 
Szybka kawa  zeby nie zasnąć, jeszcze mniej czasu na sen.. i dużo deszczu, niezbyt miłej pogody.. Przyjechanie do domu  i praktycznie dalszy bieg gdzieś dalej.. 
Mam nadzieje że moje życie nie będzie wyglądało aż tak, pomimo tego jak bardzo lubie własnie taki styl życia, czasem tez wole zwolnić zatrzymać się, pobyć w otoczeniu cudownych osob, na spokojnie wyjść na spacer.. nie martwiąc się tym, że za chwilkę gdzieś się spóznie. 


Wczoraj należalo własnie do takich dni, gdzie można było trochę odetchnąć, pomimo dużej ilości zadan przewidzianych na ten dzień jednak był On odrobinę spokojniejszy. Wizyta u babci, zakupy, rozmowa nic szczegolnego, dom... porządki, a pożniej upragnione spotkanie. 
Wizyta na łabędach, porządki i czas wolny.. 
Nareszcie chwila wytchnienia, nasza chwila.. 
Potrzebowaliśmy tego, troche zwolnić, spędzić czas ze soba tak po prostu.
Zapomnieć o telefonach, ludziach, szkole, problemach, obowiązkach.. po prostu My. 

Miłe uczucie, zatracenia, ma się wrażenie że nic wokół nie istnieje, wszystko jest gdzieś bardzo daleko. 
Jak to jest że teoretycznie powinno to niszczyć a jednak buduje, umacnia więź. 
Dziwne uczucie, gdy jest się wstanie widzieć przyszłość z kimś, jest możliwość zobaczenia, siebie razem z Tą drugą osobą, za kilka lat, może i cięzko dokładnie sprecyzować, co się wydarzy za 10, 15 lat.. ale ma się jakąs taka nie znaną pewność, że ta osoba będzie, jeżeli tylko będziemy oboje tego chcieli i starali się by własnie tak było. 

Przepraszam że zwariowałam na Twoim punkcie.. to sie stało przypadkiem, może nie chcący, ale teraz już nie odwracalnie. 

Chciałabym tak dużo napisać, tak wiele przelać tutaj.. bo tak bardzo boję się zapomnienia, boje się że kiedyś zapomne Twój dotyk, słowa, uczucia którymi mnie darzysz.. a nie potrafie, słowa są tak nie wystarczalne by to wszystko tu ująć. 
Jak mam ująć w słowa, to jak się czuje zanim się spotkamy, tą przeszywającą radość.. albo ten smutek, gdy musimy się rozstać. Jak opowiedzieć, o tym co czuje gdy patrze w Twoje oczy, albo po prostu gdy jestes tuż obok. 






To wszystko gdzieś tam jest
i chodź nie wypadłam z wprawy
a o okna gra deszcz
chodź wszystko uda się zmienić
przestawie meble
wyłącze telefon
wyjde przestane siedzieć
pójde chodź tyle czeka miejsc
to nic mi nie odmieni
na moment 
nie boję się że nic nie zmieniam 
stygnie ciało człowieka
z garbem którego nie chciał
mój swiat ukształtował na kształt marzeń
nie chce i sama krępuje uczucia
gdy tak Ci w oczy patrzę
Nie gniewaj się 
wiem że mi wybaczysz
noce gdy mnie nie ma 
dni kiedy sama ze sobą walcze
by poznać odbicie w lustrze
to człowiek
co kocha wygode 
zrezygnował wchodząc na ustęp 
i cicho w tym i smutno 
i próżno jak za młodu
chętnie by roztrzaskał lustro
gdy zatraci kolor oczu..
  
 

niedziela, 6 kwietnia 2014

jesteś jedynym w moim życiu mężczyzną, z którym mogę wszystko.

Początek nie był taki jak to bywa, zwykle poznanie, kilka spojrzeń i ciche.."zakochanie"... nie miał zwykłego początku był inny.. taki którego nikt nie miał prawa się spodziewać..

Każdy dzień był od samego początku inny.. niepowtarzalny, zawsze działo się coś niezwykłego, albo zwykłego ale jednocześnie miało to lekką aure tego czegoś, dużo niepewności w każdym działaniu na początku, sporo znaków zapytania.. Ale równie dużo pewności że to własnie to.. ze to własnie ta osoba. I wynik to postawienie wszystkiego na jedną karte..
Ciekawie się wraca do tego co już było, można wrócić na moment do tych chwil.. chociaż dużo nie uległo zmianie, dalej jest ten dreszczyk.. towarzyszący temu wszystkiemu, każdemu spotkaniu, dotykowi.. piękne, to mało powiedziane. Jest tylko większa pewność i  dużo więcej zaufania..
Zycie to film..  zdarzenia nie przypominają zwykłego szarego życia, wydarzenia są tak nie realne.. że aż trudno w nie wierzyć, dni przelatujące tak szybko..
Kaźde dni spędzane razem to jedynie namiastka tego jak bardzo potrzebuje się obecności tej osoby.
Kiedyś jeszcze było sporo myśli o tym że bycie w związku ogranicza, nie pozwala żyć tak na prawde, no chyba że kontakt dość zadki, po co spotykać się tak często ? Przecież tylko się sobą znudzimy i na tym się skończy.
Jeden człowiek a tak wiele zmienia..
Mozna spędzać razem, dzień, noc, kilka dni i kilka nocy.. ale dalej jest smutek przy rozstaniu.. ale też pewność, że do kolejnego spotkania nie tak daleko.

"W niewyobrażalnym tempie rośnie moje zainteresowanie Twoją osobą.
z dnia na dzień wypełniasz coraz większą część moich myśli, mojego życia.
uzależniam się od Ciebie, wiesz?"


Kolejne spotkanie na dłużej, wnoszące bardzo dużo...
działo się tak wiele, bardzo chciało by się to wszystko zapisać aby nie uleciało.. a jednocześnie, nie wypada. Lepiej zachować te kilka chwil dla siebie, delektować się.. 
Nie mogę nie stwierdzić, że jest to bardzo filmowe... az za bardzo, bo tak ciezko uwierzyć ze to moze być realne. Samo to że mógł wpaść to już było cudowne.. a póżniej pare ciekawych godzin.. pokusiłabym się a nawet o słowo "romantycznych " chodź nie przepadam za takim określeniem. 
Nigdy nie pomyslałam, że spotkam kogoś tak cudownego, meżczyzne z którym mogę spedzić kazdą chwile w jaki kolwiek sposób a i tak bedzie to bardzo przyjemnie spędzony czas.  A jednak.. spotkałam.. I marze by pozostał, własnie taki jakim jest i żeby był obok.. nawet wtedy gdy fizycznie go nie ma w poblizu. 
Po raz kolejny.. mogłam obudzić się przy Nim.. zobaczyć jego spojrzenie, pocałować jego usta.. i po prostu być. 
Po raz kolejny rozmowy, nocne rozmowy.. bardzo wartosciowe, chociaż trudne, ale pokazały że na prawde potrafimy rozmawiać o wszystkim.. kompletnie o wszystkim. 
Doceniam to jak bardzo sie otworzył.. powiedział o czymś co było na prawde trudne, nie powiem odpowiedzi dla mnie były tez trudne, ale pozwala to nam na poznanie siebie.. nie tylko na poziomie psychicznym. 
 Mam nadzieje że Nam się uda...Bardzo tego chce...

 '' Dzięki Tobie poznałam miłość. To wielki dar. Największy jaki mogłam otrzymać od człowieka...''




czwartek, 3 kwietnia 2014

W jego oczach było coś, czego ona nigdy nie mogła pojąć..

Pomiędzy kilkoma książkami znajdującymi się na biurku, podłodze i częsciowo na łóżku..można znaleźdz kilka myśli, odległych, bądź mniej odległych. W tej całej dziwnej otoczce, kręci się mnóstwo rzeczy które ciężko wyjaśnić...
Kilka nie do końca sprecyzowanych myśli.. ale które jakoś nie do końca zakłucają moje funkcjonowanie, więc jest całkiem dobrze.

Ostatnio dużo rzeczy w biegu.. spotkania, szkoła, lekcje, nauka... za mało czasu, za dużo do zrobienia..dobrze że już coraz bliżej weekendu, moja energia jest na poziomie ujemnym.. i to kompletnie,   na jutro za dużo planów nie mam przeżyc jakoś szkołe, póżniej chyba pójść spać.. tak to brzmi jak plan, a pożniej książki no tak konkurs coraz bliżej i matura również..  Ten tydzień a przynajmniej czas od poniedzialku do dzisiaj.. był trudny, właśnie ze względu na zabieganie, nie mam nic przeciwko życiu w ciągłym biegu.. ale wtedy kiedy dla Bliskiej mi Osoby mam ten czas, czas który mogę z Nią spedzić na spokojnie, zapomnieć na moment o zegarku i żyć tak po prostu..

Ostatnio coraz bardziej uświadamiam sobie jak wielu rzeczy się boje.. chodźby myśl o studiach, nie powiem napawa mnie lekkim lękiem.. bo co jeżeli będe studiowała jednak jakiś tam kawałek drogi stąd? co wtedy..jeszcze nie wiem, teoretycznie jeszcze jest czas do października..

Wystarczyło, że ktoś taki jak on był gotów być ze mną – za samą tę gotowość nie miałam mu się jak odwdzięczyć.

 Jak to jest że Kocham i jestem Kochana a pomimo.. to jest ta nie pewność, wiem że On chce być ze mną, ale boje się jednocześnie że odejdzie.. że po prostu nie zasluguje na Kogoś takiego. Bo i niby czym zasluguje?  Od razu na myśl przychodzą mi słowa piosenki : "Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart A czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart"
 Dość negatywnie, ale to chyba efekt przemeczenia.. i kilku innych czynników zapewne, zbierałam się już jakiś czas żeby to napisać..
Największa wartość to obecność... 
Nigdy wyrażane emocje nie były tak szczere, w większości raczej, okazywane na pokaz.. tak by osoba otrzymała to czego  oczekuje.. A teraz? Teraz nie, nie ma maski, gry.. udawania.. bo nie potrafie nie jestem wstanie.. chodźby użyć najmniejszego kłamstwa, bo czułabym że to nie fer.. czemu mam okłamywać i krzywdzić osobe która jest dla mnie najważniejsza, bez której każdy dzień traci swoje kolory...

Chce żebyś był nie na chwile lecz na zawsze....


 "Gdybyś kiedyś we śnie poczuł , że oczy moje nie patrzą na Ciebie
z miłością , wiedz , że nie żyję ."





niedziela, 23 marca 2014

żyje dalej pod narkozą Twojego oddechu.

Czas na który trochę się czekało.. zaplanowany już od jakiegoś czasu.. miał wyglądać inaczej ale  nie wyszło, chyba mnie to nie dziwi... jakoś bardzo. Ale chyba właśnie cieszę się z takiego obrotu spraw.

Początek troche w biegu, tu, tam.. ale razem. Trochę śmiechu na zaborzu i poczucie że jesteśmy ze Sobą tak na prawdę.


"- co to jest prawdziwe ja?
- To kim jesteś, a nie to, co z ciebie uczyniono."
Weronika Postanawia Umrzeć

Jak to jest spędzać razem czas? Jak to jest spędzać z sobą chwilę te dobre i złe?
Raz ciężko, raz lekko bywa różnie, czas w którym być możemy razem.. jest wyjątkowy, nie ważne czy trwa chwilkę, sekundkę a może parę ładnych godzin, dni. 
Czasem nie są nawet słowa potrzebne, bo obecność wypełnia całą przestrzeń. 

Tak łatwo się przyzwyczajam, tak łatwo żyje mi się z Tobą obok, tak jakby to było czymś zupełnie normalnym.. naturalnym, a każde odejscie od normalności, wydaje się bardzo trudne. Czy to się nazywa Tęsknotą, już któryś raz z kolei myślę nad definicją tego trudnego słowa/ uczucia..
Nie ukrywam jest trudne, wyraża jakaś słabość, w moim odczuciu przynajmniej a jednocześnie pozwala ukazać jak dana osoba jest dla nas ważna i jak zwykłe codzienne czynności mogą wydawać się inne bez tej osoby. Ma swoje minusy i plusy. 

Większość kobiet marzy by rano móc obudzić się w ramionach Kochanego Mężczyzny.. jednocześnie, obecnie wykreowało się czesto  myślenie że, jest wieczorem a rano znika zanim Ona się obudzi.. to chyba najgorsze czego można doświadczyć, nie wiem nie sprawdzałam i chyba wole nie wiedzieć jak to może wyglądać i jakie emocje może budzić. 
Ale coś w tym jest  obudzić się i móc go zobaczyć, całkiem miłę...
I pomimo doświadczenia tego już któryś raz, bezproblemu mogę uznać że jest to za każdym razem, cudowne a nawet z każdym razem cudowniejsze, bardziej docenia się tą obecność w tym akurat danym czasie. Magiczne, Filmowe.. :)


"Kiedy się kocha, wszystko dookoła nabiera coraz głębszego sensu."

Uczymy się, Ja Jego, On mnie.. swoich reakcji, odczuć, myśli, uczuć, doznań, słow, gestów... Pewnie nie można się nigdy na uczyć tego w pełni.. to chyba nie realne, a może się myle? Ale ułatwia na pewno sporo.. może pomoże całkiem zniwelować panikowanie ? 

Od kiedy mówię że się czegoś obawiam, nie jestem pewna? Od kiedy mam odwagę przyznać się do tego że liczę się z tym że coś może nie wyjść?
A jednak, jak widać i mnie to wszystko w sporej częsci zmieniło..

A teraz tak trochę tu pusto i tak dziwnie.. ale trzeba jakoś przetrwać...

Lużne myśli:
- unikać " nie wiem" 
- nie panikować, gdy nie trzeba :-)
- zmienić napis pod czerwonym światełkiem :D 
- Nie bać się, bo to tylko przeszkadza..



"..ale czyż człowiek nie uczy się na własnych błędach? Czego los chce ode mnie?Zebym nie podejmowała ryzyka? Żebym wróciła, skąd przyszłam, nie mając nawet odwagi powiedzieć życiu tak?"




co się ze mną dzieje? Ja Cię potrzebuję! Gdzie się podziała niezależna, samodzielna, feministyczna ja?

Życie w normie.. wszystko idzie do przodu, raczej ostatnio bez wiekszych upadkow.. chodź i takie pewnie mają miejsce ale ja ich nie chce chyba widzieć, sporo rzeczy stoi w miejscu, kilka ruszylo na przód.  Może będzie tylko lepiej ?
Bylo by miło, chociaż nie wiem czy wolno oczekiwać jeszcze więcej szczęscia? Już  i tak mam go dużo. 
Największe szczęście to to że jesteś.. po prostu i nic więcej..
Spełniasz moje marzenie w sumie każdego dnia.. marzenie o poczuciu że jest ktoś blisko.. na kim mogę polegać.. 

Nie wybaczą mi kilku słabszych chwil.
Nie uwierzą, że brakło mi już sił.
Nie podadzą dłoni, kiedy będę chciał.

W czwartek..no tak trudny dzień, dzień kiedy... nagle ludzie przypominają sobie o Twoim istnieniu.. pomimo.. że cały rok mają Cie gdzieś.. I to jeden z wielu powodów dla których ten dzień wykreślam z kalendarza..
Okey może nie powinnam mieć takiego nastawienia.. ale to raz w roku wiec jednak wolałabym żeby moje zdanie na ten temat przynajmniej w małej częsci zostało rozpatrzone pozytywnie..
Oszczędze sobie przynajmniej kilku udawanych uśmiechów.. i czasem szczerych bądz mniej szczerych odpowiedzi "dziękuje"
Ale i tak ten dzien był spędzony w pewien sposób miło..
Chyba najgorszy jest fakt że pewna część osób które kiedyś były... prawie nie pamiętają o moim istnieniu.. to smutne,jak wiele potrafi się zmienić i to nie koniecznie na dobre.A ja chyba mam po prostu dość.. dość walki..

Pierwszy tydzień po długiej nie obecnosci jakoś minał.. w szkole, nawet nie najgorze, obawiałam się że będzie dużo,dużo gorze a tu już pare rzeczy zaliczonych, ale to był trudny tydzień..



 Dziś obieram słowa ze skórki ostrożniej...
za dużo miąższu mam do stracenia.



























Budzę się. Chyba nic już nie widzę, ale wierzę w coś co jest niemozliwe. Chwile ulotne. Fantazje chwilowe. Moja beztroska. Twe wspomnienia. Uczucie przemienne. Słodycz na ustach. Zapach, ktory pobudza we mnie wspomnienia. Uśmiech ten, który chciałam zobaczyć. Czuję ten dotyk. Widzę jak patrzysz. Oderwać wzroku nie potrafię. Ciepło. Zimno. Chwilowe natchnienie. Czuję. Widzę. Słyszę.

wtorek, 11 marca 2014

moje znużone ciało nie umie uwierzyć łagodnemu dotknięciu twych rąk

Ostatnio ciężko... a w sumie ostatnia noc i wieczór był trudny...
Problemy chyba mnie przerosły.. tak mnie, to dość dziwne.. Bałam się, tak po prostu, jak chyba nigdy w tak podobnej sytuacji..a już to miało miejsce lecz nie na taką skale i wtedy byłam sama, w przeciwieństwie do tej sytuacji.

W takich sytuacjach najchętniej zostawiłam bym go samego, żeby wreszcie zaczął żyć sam, żeby sam zaczął sobie radzić a nie z moją pomocą, nie z myślą że jeżeli wpadnie w jakieś tarapaty to ja Go z nich wyciągnę, bo nie może być tak wiecznie,  bo ja też kiedyś będę miała już calkiem swoje życie i nie będe w stanie pomóc mu za każdym razem.. Jest Dorosły i chciałabym żeby to wreszcie zrozumiał i spróbował podjąć się tej roli. 

to taka krótka historia. mogłam napisać jej kolejną część..

W takich momentach dostrzegam jak ja się zmieniłam, jak zmieniło się moje podejście do wszystkiego jeżeli znajduje się w takiej sytuacji.. troche mnie to przeraża, bo czuje się wtedy kompletnie bezsilna, nawet jeżeli próboje coś zrobić, to i tak czuje się kompletnie bezsilna.. może nie potrafie już walczyć w pojedynke ?
Nie wiem czy dałabym rade gdy ich nie było, chyba bym się poddała.. już siedząc tam i patrząc  na jego rezygnacje miałam dość.

 Gdy  przyjechał i mnie przytulił chyba mi ulżyło, poczułam że nawet jeżeli coś nie wyjdzie i nic nie uda się zrobić to świat się nie zawali.. 
Nic więcej nie musieli robić, po prostu być.. 
Żadne z nas nie mogło tak na prawde zrobić nic a nic wiecej, można było jedynie być i pilnować..

Nie chce już nigdy się tak czuć, tak bezsilnna, zrospaczona... obojętna zarazem.
Łzy to coś co burzy moją bariere ochronną.. staje się kompletnie bezbronna...


 "A zapach ci poślę, zapach tych nocy, które rozcięte przemijają pomiędzy nami, jak pomiędzy dwoma brzegami mija rzeka. 
Szelest jest wielki, w gałęziach liscie płaczą wydzierając się nawzajem do dygocących po drugiej stronie wody.
 I tylko ptaki skrzydłami trącą fale, rozśmieją je pianą srebrną, zabłysną i przebiegną z zielonym liściem w dziobie.
 I jest noc nad Popradem patrząca poprzez gęste liście świerków.
 I miękka jest trawa - miększa od naszych wyciągniętych rąk, zawisłych smutnie ponad wiecznie mijającą rzeka."

Wyjazd do krakowa to była ciekawa przygoda.. Konkurs napisany teraz tylko czekać na wyniki chyba nie samo przebywanie w tym cudownym miescie, które jednak tym razem trochę mnie rozczarowało..  a chyba powrót w pociągu, rozmowa.. chyba moge ją nazwać pewnego rodzaju trudną rozmową.
Ale owocną, poraz kolejny widać.. nie czytamy sobie na wzajem w myślach więc warto o pewnych rzeczach po prostu mówić. 
I po raz kolejny przeczucia.. 

Chce myśleć i własnie tak myśle.. że mamy szanse by to  było na dłużej, by to było coś pewnego.. nasza relacja jest inna, patrzymy na pewne sprawy w kompletnie inny sposób.. niż obecnie się patrzy. 
Ufamy w nie wyobrażalny sposób.. w moim przypadku, jak nigdy żadnemu mężczyżnie.. 
Potrafimy rozmawiać o sprawach mega poważnych i trudnych ale jednocześnie o kompletnych bzdurach i tak tez jest dobrze. 
Albo możemy tylko być i nic więcej nie potrzeba.
 


piątek, 7 marca 2014

A może to po prostu obojętność?

Pierwsze co obecnie przychodzi na myśl to uciec.. jak najdalej.. nie być, nie przebywać.. a nawet nie myśleć. Nie przepadam za takimi momentami, bo czuje się w miejscu które powinno być mi najbliższe bardzo obco.
Co mi po tym że znam te cztery ściany.. mieszkam tu już pare ładnych lat, przeżylam tu sporo złych chwil i jakieś dobre tez się znajdą. Ale w takich chwilach jak te, czuje się jakbym była tu dopiero moment, jakbym tak naprawde żyła gdzieś indziej.
Siedze sobie tak.. i myśle z kubkiem gorącej herbaty.. 
Próboje coś poukładać, ale mi nie wychodzi.. Wiec chyba jest standardowo..

"(...)Coś się sypie, ktoś się kłóci, ktoś się czepia, ktoś przychodzi, ktoś odchodzi - ja zostaję." 

Inna a zarazem nie zmienna.

A może właśnie  inna że inna, chociaż tak teraz sobie myślę, że się zmieniłam..
Oczami przeszłości, tej prawdziwej.. nie wykreowanej..
Widzę siebie,silną dziewczynke, a przynajmniej taką która udawała że jest silna, bojącą się łez i pokazania że sobie nie radzi.. Na siłe dążącą do "ideału".
Która zrobi wszystko.. by obronić najbliższą jej osobe, nawet kosztem siebie samej..

 Słowa bolały, ale nie sposób było zauważyć że bolą, twarz stawała się maską idealną, czyny były dostosowywane, słowa przemyślane a myśli przemilczane, schodzenie z drogi..gdy była taka potrzeba i zachowana cisza.. która była najgorszą ciszą której można się spodziewać w życiu..
Oczekiwanie.. Ciągłe oczekiwanie..
Na co ? Śmierć? Spokój ? Wybawienie?Lepsze jutro ? które miało nadejść, każdego dnia.. i nigdy nie nadeszło..

Siła troche odeszła, chęć.. do walki również, pozostaje czekać, nadal czekać na zmiany i marzyć by to już się ziściło, walczyć o cierpliwość..
A łzy zostawiać na potem.. by nie było na nie miejsca teraz.
Teraz.. to nie odpowiedni czas, teraz to czas gdzie liczy się szczęscie.. i wole by tak pozostało.
A to "wszystko" to tylko zbedne epizody.. to lekkie urozmaicenie życia i chyba najwyzsza pora sie przyzwyczaić, bo czy można od tego uciec na zawsze?

Przeszłość, pozostaje tak czy tak na zawsze w naszej świadomości i buduje naszą przyszłość.. ale to od nas zależy co z tym zrobimy.

Jestem jak jakaś wyjątkowo uparta świeczka, w pomieszczeniu dawno skończył się tlen, powinnam się wypalić, ale nie, siłą woli zbiłam okno.




wtorek, 4 marca 2014

Tysiące mych słów rozpływa się w ciszy .

Nie rozumiem tak wiele, po prostu nie rozumiem.. a może już po prostu nie mam ochoty rozumieć.
Nie chce robić sobie po raz kolejny takich nadziei.. bo pózniej jest ciężko.. nawet bardzo. 
Wiem, że  nie wszystko można po ukladać w jeden weekend.. nie da się, zmienić kilku istotnych kwestii w życiu.. 
Czuje się podobnie jak jakieś pół roku temu.. dość podobne refleksje..
Pragnęła bym żeby w moich myślach tliła się chociaż odrobinka nadziei na to ze może jednak coś sie uda, coś się zmieni.. A moze i ona jest, tylko ja jej obecnie nie dostrzegam
Chyba po prostu się boje.. Boje się ze jak to upadnie wszystko jeszcze bardziej.. to zawali mi się całkiem spora część życia, a to nie jest łatwe.. Wiec chyba w moim mniemaniu bezpieczniej jest się odciąć.. jak to brzmi.. Tak Odciąć... 



 Więc oto jestem. Bez szumu. Bez blasku. Bez udawania. Po prostu ja.

 Ten wyjazd też miał jakieś plusy.. nie powiem że nie, spowiedz.. trudna i dziwna, nie wiem cóż mam o niej więcej powiedzieć.. no i do tego modlitwa sobotnia, mega trudne doświadczenie, ale bardzo budujące.. I możliwość spedzenia czasu troche w inny sposób w innych okolicznościach, bo nie było łatwo, wrecz przeciwnie bylo niekiedy mega trudno, miałam ochote po prostu to rzucic zamknąc sie w pokoju i nie wychodzić na zaden punkt dnia, bądź marzyłam już o powrocie do domu, nie czułam jakieś więzi z tymi ludzmi, chociaż byliśmy diakonią, w zasadzie to były momenty kiedy po prostu miałam ochote zostać sama i zapomnieć o tym że znajduje się na tych rekolekcjach... ale chyba się ciesze że nie było własnie takiego momentu, gdzie zostałabym całkiem sama.. bo myśle że mogło by to się żle skończyć.

Nie wiem co będzie z kolejnymi rekolekcjami.. na obecny czas mówie jasne " nie" ale zobaczymy co bedzie wtedy.. moze zmienie zdanie. 

 Mam kilka chwil w życiu, w których pamiętam smak powietrza. . .

Dlaczego nastepuje tak dziwne zaskoczenie gdy mówi się o tym że ze sobą rozmawiamy ?
Czy rozmowa pomiedzy dwoma osobami jest tak dziwna dla społeczeństwa ?
Nie rozumiem zaskoczenia gdy mowa o uczuciach, tym bardziej gdy wierzy sie w nie, nie ma nic dziwnego w tym ze  potrafimy się dogadać i ze rozmawiamy  nawet o sprawach które nie są dla nas łatwe..  

Boje się tak po prostu, że szczęście które mam teraz się skończy, że zniknie albo że to wszystko jest tylko chwilowe, ale mam nadzieje że jednak nie. Że to jednak potrwa o wiele dłużej, a najlepiej by trwało już zawsze..
Czasem atakują mnie wspomnienia, czasem wbijają mi w plecy nóż.. szczególnie teraz gdy siedze w domu.. kolejny tydzien.. Staram się przed nimi uciekać, troche się chować.. bo wcale nie mam ochoty do nich wracać..
Cieszę się że mam kogoś z Kim chce być na prawde, kogoś przy kim moja szara karta życia napełnia się barwami. 
Martwi się...  a to dziwne, to ja zwykle się martwie o innych, nie oni o mnie.. a ostatnio sporo osób się martwi, to troche przytłacza..




Myślę, że potrzebuję wierzyć, że to działa. Miłość. Partnerstwo. Przyjaźń.
Idea, że kiedy ludzie się łączą, to już ze sobą zostają. Muszę zabierać ze sobą tę świadomość,
kiedy kładę się w nocy do łóżka, nawet jeśli idę spać sama
.

 
 

PSALM 131(130)

 1 Pieśń stopni.
Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
2 Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.
3 Izraelu, złóż w Panu nadzieję
odtąd i aż na wieki!