Problemy chyba mnie przerosły.. tak mnie, to dość dziwne.. Bałam się, tak po prostu, jak chyba nigdy w tak podobnej sytuacji..a już to miało miejsce lecz nie na taką skale i wtedy byłam sama, w przeciwieństwie do tej sytuacji.
W takich sytuacjach najchętniej zostawiłam bym go samego, żeby wreszcie zaczął żyć sam, żeby sam zaczął sobie radzić a nie z moją pomocą, nie z myślą że jeżeli wpadnie w jakieś tarapaty to ja Go z nich wyciągnę, bo nie może być tak wiecznie, bo ja też kiedyś będę miała już calkiem swoje życie i nie będe w stanie pomóc mu za każdym razem.. Jest Dorosły i chciałabym żeby to wreszcie zrozumiał i spróbował podjąć się tej roli.
to taka krótka historia. mogłam napisać jej kolejną część..
W takich momentach dostrzegam jak ja się zmieniłam, jak zmieniło się moje podejście do wszystkiego jeżeli znajduje się w takiej sytuacji.. troche mnie to przeraża, bo czuje się wtedy kompletnie bezsilna, nawet jeżeli próboje coś zrobić, to i tak czuje się kompletnie bezsilna.. może nie potrafie już walczyć w pojedynke ?
Nie wiem czy dałabym rade gdy ich nie było, chyba bym się poddała.. już siedząc tam i patrząc na jego rezygnacje miałam dość.
Gdy przyjechał i mnie przytulił chyba mi ulżyło, poczułam że nawet jeżeli coś nie wyjdzie i nic nie uda się zrobić to świat się nie zawali..
Nic więcej nie musieli robić, po prostu być..
Żadne z nas nie mogło tak na prawde zrobić nic a nic wiecej, można było jedynie być i pilnować..
Nie chce już nigdy się tak czuć, tak bezsilnna, zrospaczona... obojętna zarazem.
Łzy to coś co burzy moją bariere ochronną.. staje się kompletnie bezbronna...
"A zapach ci poślę, zapach tych nocy, które rozcięte przemijają pomiędzy
nami, jak pomiędzy dwoma brzegami mija rzeka.
Szelest jest wielki, w
gałęziach liscie płaczą wydzierając się nawzajem do dygocących po
drugiej stronie wody.
I tylko ptaki skrzydłami trącą fale, rozśmieją je
pianą srebrną, zabłysną i przebiegną z zielonym liściem w dziobie.
I
jest noc nad Popradem patrząca poprzez gęste liście świerków.
I miękka
jest trawa - miększa od naszych wyciągniętych rąk, zawisłych smutnie
ponad wiecznie mijającą rzeka."
Wyjazd do krakowa to była ciekawa przygoda.. Konkurs napisany teraz tylko czekać na wyniki chyba nie samo przebywanie w tym cudownym miescie, które jednak tym razem trochę mnie rozczarowało.. a chyba powrót w pociągu, rozmowa.. chyba moge ją nazwać pewnego rodzaju trudną rozmową.
Ale owocną, poraz kolejny widać.. nie czytamy sobie na wzajem w myślach więc warto o pewnych rzeczach po prostu mówić.
I po raz kolejny przeczucia..
Chce myśleć i własnie tak myśle.. że mamy szanse by to było na dłużej, by to było coś pewnego.. nasza relacja jest inna, patrzymy na pewne sprawy w kompletnie inny sposób.. niż obecnie się patrzy.
Ufamy w nie wyobrażalny sposób.. w moim przypadku, jak nigdy żadnemu mężczyżnie..
Potrafimy rozmawiać o sprawach mega poważnych i trudnych ale jednocześnie o kompletnych bzdurach i tak tez jest dobrze.
Albo możemy tylko być i nic więcej nie potrzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz