I chyba odpowiedzi na żadne z Tych pytań nie znam.A może znam ale boje się do nich przyznać.
Od kilku dni,brzęczą mi w głowie słowa z początku naszej znajomości, nawet chyba z pierwszego spotkania " Tylko pamiętaj nie zakochuj się we mnie " Wtedy to wydawało się banalnie proste.. lecz teraz już gorzej.
Wcześniej mam wrażenie że wszystko było o wiele prostsze, przebywanie, rozmawianie, patrzenie i sluchanie . Teraz te tak proste czynności wydają się tak trudne.Boje się, panicznie się boje tego że przestane być dla niego kim kolwiek,Koleżanka, przyjaciółka ? Boje sie po prostu że przestane dla niego istnieć, że mnie odrzuci a pogodzenie się z tym nie będzie łatwe, nie wiem czy w ogólę będzie możliwe. Nigdy wcześniej w moim życiu nie było takiej osoby, tak wyjątkowej, takie przy której czułam sie w tak wyjątkowy sposób, przy której mogłam poczuć że żyje na prawdę. Wiem tyle razy mi mówił ze jestem wyjątkowa w jego zyciu, że jestem dla niego bardzo ważna, że nie wyobraża sobie życia w którym mnie nie ma. Więc czemu mam wątpliwości? Bo co jezeli własnie tak twierdzi ale w kategorii " przyjaciólka" a nie "dziewczyna "?
Kim dla mnie jest ? Cudownym przyjacielem, Facetem na którego czesto się wkurzam ale wystarczy jego pare słów i złość znika, Kimś na kim mogę polegać, z Kim uwielbiam spedzać czas i chodzbyśmy mieli siedzieć w ciszy jest to cudowny czas, Jest kimś dla kogo mogłabym zrobić chyba wszystko, Ufam mu, chyba bardziej niż wszystkim facetom którzy byli w moim życiu razem wziętym.
Wiem że moge do niego przyjechać jakby się coś działo, zadzwoni, no chyba że bedzie mial wyłaczony tel ale w wiekszości oddwania, z pytaniem czy wszystko w porządku..
A jeżeli by założyć że jednak było by dobrze, że odważyłabym się mu to powiedzieć a on wcale nie zareagował by żle, to co wtedy ? Wiem, kwestia związku na odległosc i tego że to zły pomysl, już Rafał genialnie wybił mi z głowy, ale przecież kazde z nas zyje na codzien w inny sposób, czy to nie bedzie problemem, za rok już bedę przed wyborem studiów, a On bedzie w Technikum, co jezeli bede musiała wyjechac na drugi koniec polski a On zostanie tu. Wiem, pewnie nie warto jeszcze wybiegać tak daleko w przyszłość..Jest tyle nie wiadomych. A strach to jeszcze wszystko napędza.
Jeżeli czegoś bardzo pragniemy to mamy szanse to zrealizować nawet jeżeli wszystko mówi że to nie wyjdzie, już nie raz tego doświadczyłam,wiec czemu teraz nie potrafię w to na tyle uwierzyć?
Mogę godzinami o Nim mówić, o kolorze jego oczu, o Tym już cudownie się uśmiecha, o Tym co mówi, by ujrzeć mój uśmiech, o jego tonie głosu gdy jest zły, albo smutny, wiem jak wygladaja jego oczy gdy nie wie sam co powinnien zrobić, wiem o Nim tak wiele, ale i tak odpowiedzi na moje nieme pytanie nie znam..
czy uczucia w ogóle mają coś wspólnego ze zdrowym rozsądkiem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz