czwartek, 3 października 2013

Własnymi siłami związałam włosy, zasznurowałam buty i zaczęłam iść.

Takie dni jak wczoraj, powinny przyprawić o dreszcz.. o jaką kolwiek refleksje, emocje, uczucia. To wręcz wymagane,ale co jeżeli nie do końca coś takiego czujemy ? Co jeżeli coś czujemy ale nie potrafimy dokładnie tego nazwać?
To nie ten sam strach, w sumie to nie było żadnego strachu, wszystko było tak naturalne jakbyśmy byli od zawsze.. ale przecież to jednak nie takie uczucie jak przy "Nim", nie czułam się aż tak zżyta, ale o dziwo nasza relacja istnieje, w moich odczuciach nie taka jaką on by Chciał, ale istnieje. Nie czuje złości ani pustki, ani innych emocji zabarwionych negatywnie. Leżąc obok, nie czułam się może bezpiecznie tak do końca, ale czułam się dobrze, tak inaczej...
Pamiętam, że gdy jakiś no już kawał czasu temu, widywałam się z Panem D to nawet lekki dotyk ręką po policzku, wywoływał tysiąc emocji.. myśli i obaw, a tu ? Czuje się normalnie, nie zdaża mi się tzw. "odlecieć"
bo nie jest  tak na cechowane. Wczoraj się zastanawiałam a może jednak.. może jednak spróbować..w zasadzie dużo nie strace..bo co ? pare dni, miesięcy, pewnie łez... Ale to nie jest moment na takie szaleństwa. Jedyne co mnie przeraża.. to to z jaką łatwością on potrafi mówić o "naszej" przyszłości..
Tak jakby dla niego już wszystko było jasne i proste. Z jaką łatwością.. mówi że za mną teski.. i nie wyobraża sobie życia beze mnie.

kolejna próba.. kolejna wiadomość i moja jak narazie nieugiętość.. ale jak długo wytrzymam.. nie wiem, Ale chce żeby chociąż w minimalnym stopniu poczuł się jak ja.. każdego dnia..


Takie "bywanie" może zabić. Tak przerwy w uczuciach wyniszczają. Takie niezdecydowanie jest mało odpowiedzialne. Więc proszę, zastanów się czego chcesz, zanim zabijesz mnie od wewnątrz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz