Chociaż nie nawidze pożegnań, nie lubie mówić "żegnaj". Ale to koniec dla Ciebie i dla Mnie.
Dlaczego dopiero teraz to do mnie dociera? Nie wiem, teraz w tym momencie, w tej osłonie nocy..czuje że zostałam bez Ciebie, nie tyle co fizycznie co psychicznie chyba dopiero teraz to zrozumiałam. Bo chyba nie do końca chciałam w to wierzyć, chciałam wierzyć w To że jednak będziesz próbował walczyć.. bo mi już brakło na to sił i chęci. I kolejne łzy z Twojego powodu.. ale przysięgam... Ostatnie..
W większości.. czuje od ludzi taki wewnetrzny wymóg.. musisz być odważna, musisz się zachowywać tak jak wypada, musisz sobie radzić, musisz spełniać moje oczekiwania..A jezeli nie chce? Albo nie potrafie?
To wychodzi że jednak nie jestem tak idealna jakby chcieli.. bo nie jestem i nigdy nie będe..Ale pózniej to skutkuje, irracjonalnymi wymogami od samej siebie? a co jeżeli zawodzi się samą Siebie?
uśmiechasz się blado
myślisz, że przecież gdzieś tam jest Bóg
który przywróci każdą dobrą chwilę
Dzieje się zbyt wiele.. mam ochote uciecz od tej dziwnej rzeczywistości.. Ale gdzie? Nie ma dobrego schronienia.. nie ma do kogo uciec, bo świat z dnia na dzień staje się dziwniejszy i bardziej przerażający..
Chyba sobie nie radze, nie mam pojecia co zrobić.. tylko jednak sprawa jest jasna, prosta i dobrze zaplanowana,przynajmniej o jedno zmartwienie mnie..
Ale co z reszta? Łozko.. czekolada, muzyka i cokolwiek byle zeby nie myślec.. ale nawet na to nie ma czasu.. chociaż ponoć wolne.. w zasadziej..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz