Tak więc byłam na lednicy już drugi rok z rzędu, lecz w tamtym roku, hm.. było kompletnie inaczej ale to z dość oczywistych powodów. Rano przed wyjazdem, nie ukrywam strach, pomimo pewności ze go tam nie spotkam, tak więc przed kim ? Przed czym? Przed soba, wspomnieniami, chwilami tam przeżytymi. Podróż wlokła sie niemiłosiernie,w czasie jazdy probowałam spac, ale było to dość trudne gdy ciagle ktoś rozmawiał, smiał sie badz robił coś jeszcze innego. Wieć skonczyło sie jedynie na probach, dojechaliśmy na miejsce ale czekał na nas jeszcze 5 hm "spacer" Na pola.No i sie zaczeło znajome miejsca, udało nam sie rozłozyc praktycznie w tym samym miejscu co rok temu, ale zabawa jakoś sie nie kreciła, leciały smetne piosenki, pogoda była nie bardzo znaczy ani nie padało wiec nie bylo bardzo zimno, ani nie było ciepło, Dotrwaliśmy jakos do okolo 18 i wkreciliśmy sie w zabawy z ludzmi z innych miejscowości, a pożniej zaliczyłąm spowiedz, no i Eucharystia, I zeby tradycji stało sie zadość tak samo jak w tamtym roku podczas odprawiania mszy zaczeło lać. Myśli było dużo, łapałam sie nawet na tym ze zaczełam żałować że ze soba nie jesteśmy, ale to na szczescie były tylko momenty po których przychodziło opamietanie. Ciesze sie że mogłam być w nich sama, bo może tego było trzeba, powrotu do tego miejsca,Jedyne co mnie przeraża to to że mam swidomość ze gdybym miłą to powtórzyć to bym w sie na to zgodziła, lecz już z innym podejsciem, innym zachowaniem, może dopiero teraz dorosłąm do tego co sie działo rok temu.
do kieszeni chowam najwspanialsze chwile, aby móc kiedyś wyciągnąć je wszystkie i śmiało powiedzieć ‚momentami jednak byłam szczęśliwa’.
Ale tego juz nie bedzie, pożniej chodziliśmy grupa osob po polach lednickich, z Kartka mowiacą o Darmowym Przytulaniu, wiec zostaliśmy wyprzytulani jak nie wiem :D Ciekawe doświadczenie, kompletnie nie znasz ludzi ale ich przytulasz. Wiki i tak robiła najwiekszą Furore, bo kto by sie nie chciał przytulić do małej słodkiej 8letniej dziewczynki :) Przez cały wieczór nie dawał mi spokoju spotkany tam chłopak który nas mijał i miał bardzo smutny wyraz twarzy, wieć sie do niego uśmiechnełam a on to odwzajemnił i poszedl w swoja strone, chodz jeszcze pare razy spojrzał w moim kierunku, pomyslalam nawet zeby do niego podejsc i zagadac jakos ale zniknął mi z oczu.. wiecej juz go nie spotkalam. Około 23:30 ruszyliśmy w strone autokaru.. droga urozmaicona wpadnieciem do rowu z transparentem ale i miła rozmowa z kolesiem którego imienia nie znam niestety, gdy już dotarliśmy była chyba 1 wiec ruszyliśmy dość wczesniej i tym sposobem byłąm w domu juz o 7:40:)
Nie życzymy sobie zwyczajnych rzeczy.Zwykle chodzi o coś dużego,ambitnego,nieosiągalnego.Życzymy sobie czegoś bo potrzebujemy pomocy.Boimy się. I wiemy,że chcemy za dużo.Ale i tak wypowiadamy życzenia bo czasem…się spełniają.
Z innej beczki, myślalam ze z Darkiem mam juz spokoj ale jednak nie, napisał do mnie, przeprosił za tą gechenne która z nim przechodze, i znów poprosił o spotkanie, ale zobaczymy. Z Patrykiem prawie zerowy kontakt.. wylaczony tel, no normalnie duszego go chyba za ten telefon.. Zobaczymy.