niedziela, 23 marca 2014

żyje dalej pod narkozą Twojego oddechu.

Czas na który trochę się czekało.. zaplanowany już od jakiegoś czasu.. miał wyglądać inaczej ale  nie wyszło, chyba mnie to nie dziwi... jakoś bardzo. Ale chyba właśnie cieszę się z takiego obrotu spraw.

Początek troche w biegu, tu, tam.. ale razem. Trochę śmiechu na zaborzu i poczucie że jesteśmy ze Sobą tak na prawdę.


"- co to jest prawdziwe ja?
- To kim jesteś, a nie to, co z ciebie uczyniono."
Weronika Postanawia Umrzeć

Jak to jest spędzać razem czas? Jak to jest spędzać z sobą chwilę te dobre i złe?
Raz ciężko, raz lekko bywa różnie, czas w którym być możemy razem.. jest wyjątkowy, nie ważne czy trwa chwilkę, sekundkę a może parę ładnych godzin, dni. 
Czasem nie są nawet słowa potrzebne, bo obecność wypełnia całą przestrzeń. 

Tak łatwo się przyzwyczajam, tak łatwo żyje mi się z Tobą obok, tak jakby to było czymś zupełnie normalnym.. naturalnym, a każde odejscie od normalności, wydaje się bardzo trudne. Czy to się nazywa Tęsknotą, już któryś raz z kolei myślę nad definicją tego trudnego słowa/ uczucia..
Nie ukrywam jest trudne, wyraża jakaś słabość, w moim odczuciu przynajmniej a jednocześnie pozwala ukazać jak dana osoba jest dla nas ważna i jak zwykłe codzienne czynności mogą wydawać się inne bez tej osoby. Ma swoje minusy i plusy. 

Większość kobiet marzy by rano móc obudzić się w ramionach Kochanego Mężczyzny.. jednocześnie, obecnie wykreowało się czesto  myślenie że, jest wieczorem a rano znika zanim Ona się obudzi.. to chyba najgorsze czego można doświadczyć, nie wiem nie sprawdzałam i chyba wole nie wiedzieć jak to może wyglądać i jakie emocje może budzić. 
Ale coś w tym jest  obudzić się i móc go zobaczyć, całkiem miłę...
I pomimo doświadczenia tego już któryś raz, bezproblemu mogę uznać że jest to za każdym razem, cudowne a nawet z każdym razem cudowniejsze, bardziej docenia się tą obecność w tym akurat danym czasie. Magiczne, Filmowe.. :)


"Kiedy się kocha, wszystko dookoła nabiera coraz głębszego sensu."

Uczymy się, Ja Jego, On mnie.. swoich reakcji, odczuć, myśli, uczuć, doznań, słow, gestów... Pewnie nie można się nigdy na uczyć tego w pełni.. to chyba nie realne, a może się myle? Ale ułatwia na pewno sporo.. może pomoże całkiem zniwelować panikowanie ? 

Od kiedy mówię że się czegoś obawiam, nie jestem pewna? Od kiedy mam odwagę przyznać się do tego że liczę się z tym że coś może nie wyjść?
A jednak, jak widać i mnie to wszystko w sporej częsci zmieniło..

A teraz tak trochę tu pusto i tak dziwnie.. ale trzeba jakoś przetrwać...

Lużne myśli:
- unikać " nie wiem" 
- nie panikować, gdy nie trzeba :-)
- zmienić napis pod czerwonym światełkiem :D 
- Nie bać się, bo to tylko przeszkadza..



"..ale czyż człowiek nie uczy się na własnych błędach? Czego los chce ode mnie?Zebym nie podejmowała ryzyka? Żebym wróciła, skąd przyszłam, nie mając nawet odwagi powiedzieć życiu tak?"




co się ze mną dzieje? Ja Cię potrzebuję! Gdzie się podziała niezależna, samodzielna, feministyczna ja?

Życie w normie.. wszystko idzie do przodu, raczej ostatnio bez wiekszych upadkow.. chodź i takie pewnie mają miejsce ale ja ich nie chce chyba widzieć, sporo rzeczy stoi w miejscu, kilka ruszylo na przód.  Może będzie tylko lepiej ?
Bylo by miło, chociaż nie wiem czy wolno oczekiwać jeszcze więcej szczęscia? Już  i tak mam go dużo. 
Największe szczęście to to że jesteś.. po prostu i nic więcej..
Spełniasz moje marzenie w sumie każdego dnia.. marzenie o poczuciu że jest ktoś blisko.. na kim mogę polegać.. 

Nie wybaczą mi kilku słabszych chwil.
Nie uwierzą, że brakło mi już sił.
Nie podadzą dłoni, kiedy będę chciał.

W czwartek..no tak trudny dzień, dzień kiedy... nagle ludzie przypominają sobie o Twoim istnieniu.. pomimo.. że cały rok mają Cie gdzieś.. I to jeden z wielu powodów dla których ten dzień wykreślam z kalendarza..
Okey może nie powinnam mieć takiego nastawienia.. ale to raz w roku wiec jednak wolałabym żeby moje zdanie na ten temat przynajmniej w małej częsci zostało rozpatrzone pozytywnie..
Oszczędze sobie przynajmniej kilku udawanych uśmiechów.. i czasem szczerych bądz mniej szczerych odpowiedzi "dziękuje"
Ale i tak ten dzien był spędzony w pewien sposób miło..
Chyba najgorszy jest fakt że pewna część osób które kiedyś były... prawie nie pamiętają o moim istnieniu.. to smutne,jak wiele potrafi się zmienić i to nie koniecznie na dobre.A ja chyba mam po prostu dość.. dość walki..

Pierwszy tydzień po długiej nie obecnosci jakoś minał.. w szkole, nawet nie najgorze, obawiałam się że będzie dużo,dużo gorze a tu już pare rzeczy zaliczonych, ale to był trudny tydzień..



 Dziś obieram słowa ze skórki ostrożniej...
za dużo miąższu mam do stracenia.



























Budzę się. Chyba nic już nie widzę, ale wierzę w coś co jest niemozliwe. Chwile ulotne. Fantazje chwilowe. Moja beztroska. Twe wspomnienia. Uczucie przemienne. Słodycz na ustach. Zapach, ktory pobudza we mnie wspomnienia. Uśmiech ten, który chciałam zobaczyć. Czuję ten dotyk. Widzę jak patrzysz. Oderwać wzroku nie potrafię. Ciepło. Zimno. Chwilowe natchnienie. Czuję. Widzę. Słyszę.

wtorek, 11 marca 2014

moje znużone ciało nie umie uwierzyć łagodnemu dotknięciu twych rąk

Ostatnio ciężko... a w sumie ostatnia noc i wieczór był trudny...
Problemy chyba mnie przerosły.. tak mnie, to dość dziwne.. Bałam się, tak po prostu, jak chyba nigdy w tak podobnej sytuacji..a już to miało miejsce lecz nie na taką skale i wtedy byłam sama, w przeciwieństwie do tej sytuacji.

W takich sytuacjach najchętniej zostawiłam bym go samego, żeby wreszcie zaczął żyć sam, żeby sam zaczął sobie radzić a nie z moją pomocą, nie z myślą że jeżeli wpadnie w jakieś tarapaty to ja Go z nich wyciągnę, bo nie może być tak wiecznie,  bo ja też kiedyś będę miała już calkiem swoje życie i nie będe w stanie pomóc mu za każdym razem.. Jest Dorosły i chciałabym żeby to wreszcie zrozumiał i spróbował podjąć się tej roli. 

to taka krótka historia. mogłam napisać jej kolejną część..

W takich momentach dostrzegam jak ja się zmieniłam, jak zmieniło się moje podejście do wszystkiego jeżeli znajduje się w takiej sytuacji.. troche mnie to przeraża, bo czuje się wtedy kompletnie bezsilna, nawet jeżeli próboje coś zrobić, to i tak czuje się kompletnie bezsilna.. może nie potrafie już walczyć w pojedynke ?
Nie wiem czy dałabym rade gdy ich nie było, chyba bym się poddała.. już siedząc tam i patrząc  na jego rezygnacje miałam dość.

 Gdy  przyjechał i mnie przytulił chyba mi ulżyło, poczułam że nawet jeżeli coś nie wyjdzie i nic nie uda się zrobić to świat się nie zawali.. 
Nic więcej nie musieli robić, po prostu być.. 
Żadne z nas nie mogło tak na prawde zrobić nic a nic wiecej, można było jedynie być i pilnować..

Nie chce już nigdy się tak czuć, tak bezsilnna, zrospaczona... obojętna zarazem.
Łzy to coś co burzy moją bariere ochronną.. staje się kompletnie bezbronna...


 "A zapach ci poślę, zapach tych nocy, które rozcięte przemijają pomiędzy nami, jak pomiędzy dwoma brzegami mija rzeka. 
Szelest jest wielki, w gałęziach liscie płaczą wydzierając się nawzajem do dygocących po drugiej stronie wody.
 I tylko ptaki skrzydłami trącą fale, rozśmieją je pianą srebrną, zabłysną i przebiegną z zielonym liściem w dziobie.
 I jest noc nad Popradem patrząca poprzez gęste liście świerków.
 I miękka jest trawa - miększa od naszych wyciągniętych rąk, zawisłych smutnie ponad wiecznie mijającą rzeka."

Wyjazd do krakowa to była ciekawa przygoda.. Konkurs napisany teraz tylko czekać na wyniki chyba nie samo przebywanie w tym cudownym miescie, które jednak tym razem trochę mnie rozczarowało..  a chyba powrót w pociągu, rozmowa.. chyba moge ją nazwać pewnego rodzaju trudną rozmową.
Ale owocną, poraz kolejny widać.. nie czytamy sobie na wzajem w myślach więc warto o pewnych rzeczach po prostu mówić. 
I po raz kolejny przeczucia.. 

Chce myśleć i własnie tak myśle.. że mamy szanse by to  było na dłużej, by to było coś pewnego.. nasza relacja jest inna, patrzymy na pewne sprawy w kompletnie inny sposób.. niż obecnie się patrzy. 
Ufamy w nie wyobrażalny sposób.. w moim przypadku, jak nigdy żadnemu mężczyżnie.. 
Potrafimy rozmawiać o sprawach mega poważnych i trudnych ale jednocześnie o kompletnych bzdurach i tak tez jest dobrze. 
Albo możemy tylko być i nic więcej nie potrzeba.
 


piątek, 7 marca 2014

A może to po prostu obojętność?

Pierwsze co obecnie przychodzi na myśl to uciec.. jak najdalej.. nie być, nie przebywać.. a nawet nie myśleć. Nie przepadam za takimi momentami, bo czuje się w miejscu które powinno być mi najbliższe bardzo obco.
Co mi po tym że znam te cztery ściany.. mieszkam tu już pare ładnych lat, przeżylam tu sporo złych chwil i jakieś dobre tez się znajdą. Ale w takich chwilach jak te, czuje się jakbym była tu dopiero moment, jakbym tak naprawde żyła gdzieś indziej.
Siedze sobie tak.. i myśle z kubkiem gorącej herbaty.. 
Próboje coś poukładać, ale mi nie wychodzi.. Wiec chyba jest standardowo..

"(...)Coś się sypie, ktoś się kłóci, ktoś się czepia, ktoś przychodzi, ktoś odchodzi - ja zostaję." 

Inna a zarazem nie zmienna.

A może właśnie  inna że inna, chociaż tak teraz sobie myślę, że się zmieniłam..
Oczami przeszłości, tej prawdziwej.. nie wykreowanej..
Widzę siebie,silną dziewczynke, a przynajmniej taką która udawała że jest silna, bojącą się łez i pokazania że sobie nie radzi.. Na siłe dążącą do "ideału".
Która zrobi wszystko.. by obronić najbliższą jej osobe, nawet kosztem siebie samej..

 Słowa bolały, ale nie sposób było zauważyć że bolą, twarz stawała się maską idealną, czyny były dostosowywane, słowa przemyślane a myśli przemilczane, schodzenie z drogi..gdy była taka potrzeba i zachowana cisza.. która była najgorszą ciszą której można się spodziewać w życiu..
Oczekiwanie.. Ciągłe oczekiwanie..
Na co ? Śmierć? Spokój ? Wybawienie?Lepsze jutro ? które miało nadejść, każdego dnia.. i nigdy nie nadeszło..

Siła troche odeszła, chęć.. do walki również, pozostaje czekać, nadal czekać na zmiany i marzyć by to już się ziściło, walczyć o cierpliwość..
A łzy zostawiać na potem.. by nie było na nie miejsca teraz.
Teraz.. to nie odpowiedni czas, teraz to czas gdzie liczy się szczęscie.. i wole by tak pozostało.
A to "wszystko" to tylko zbedne epizody.. to lekkie urozmaicenie życia i chyba najwyzsza pora sie przyzwyczaić, bo czy można od tego uciec na zawsze?

Przeszłość, pozostaje tak czy tak na zawsze w naszej świadomości i buduje naszą przyszłość.. ale to od nas zależy co z tym zrobimy.

Jestem jak jakaś wyjątkowo uparta świeczka, w pomieszczeniu dawno skończył się tlen, powinnam się wypalić, ale nie, siłą woli zbiłam okno.




wtorek, 4 marca 2014

Tysiące mych słów rozpływa się w ciszy .

Nie rozumiem tak wiele, po prostu nie rozumiem.. a może już po prostu nie mam ochoty rozumieć.
Nie chce robić sobie po raz kolejny takich nadziei.. bo pózniej jest ciężko.. nawet bardzo. 
Wiem, że  nie wszystko można po ukladać w jeden weekend.. nie da się, zmienić kilku istotnych kwestii w życiu.. 
Czuje się podobnie jak jakieś pół roku temu.. dość podobne refleksje..
Pragnęła bym żeby w moich myślach tliła się chociaż odrobinka nadziei na to ze może jednak coś sie uda, coś się zmieni.. A moze i ona jest, tylko ja jej obecnie nie dostrzegam
Chyba po prostu się boje.. Boje się ze jak to upadnie wszystko jeszcze bardziej.. to zawali mi się całkiem spora część życia, a to nie jest łatwe.. Wiec chyba w moim mniemaniu bezpieczniej jest się odciąć.. jak to brzmi.. Tak Odciąć... 



 Więc oto jestem. Bez szumu. Bez blasku. Bez udawania. Po prostu ja.

 Ten wyjazd też miał jakieś plusy.. nie powiem że nie, spowiedz.. trudna i dziwna, nie wiem cóż mam o niej więcej powiedzieć.. no i do tego modlitwa sobotnia, mega trudne doświadczenie, ale bardzo budujące.. I możliwość spedzenia czasu troche w inny sposób w innych okolicznościach, bo nie było łatwo, wrecz przeciwnie bylo niekiedy mega trudno, miałam ochote po prostu to rzucic zamknąc sie w pokoju i nie wychodzić na zaden punkt dnia, bądź marzyłam już o powrocie do domu, nie czułam jakieś więzi z tymi ludzmi, chociaż byliśmy diakonią, w zasadzie to były momenty kiedy po prostu miałam ochote zostać sama i zapomnieć o tym że znajduje się na tych rekolekcjach... ale chyba się ciesze że nie było własnie takiego momentu, gdzie zostałabym całkiem sama.. bo myśle że mogło by to się żle skończyć.

Nie wiem co będzie z kolejnymi rekolekcjami.. na obecny czas mówie jasne " nie" ale zobaczymy co bedzie wtedy.. moze zmienie zdanie. 

 Mam kilka chwil w życiu, w których pamiętam smak powietrza. . .

Dlaczego nastepuje tak dziwne zaskoczenie gdy mówi się o tym że ze sobą rozmawiamy ?
Czy rozmowa pomiedzy dwoma osobami jest tak dziwna dla społeczeństwa ?
Nie rozumiem zaskoczenia gdy mowa o uczuciach, tym bardziej gdy wierzy sie w nie, nie ma nic dziwnego w tym ze  potrafimy się dogadać i ze rozmawiamy  nawet o sprawach które nie są dla nas łatwe..  

Boje się tak po prostu, że szczęście które mam teraz się skończy, że zniknie albo że to wszystko jest tylko chwilowe, ale mam nadzieje że jednak nie. Że to jednak potrwa o wiele dłużej, a najlepiej by trwało już zawsze..
Czasem atakują mnie wspomnienia, czasem wbijają mi w plecy nóż.. szczególnie teraz gdy siedze w domu.. kolejny tydzien.. Staram się przed nimi uciekać, troche się chować.. bo wcale nie mam ochoty do nich wracać..
Cieszę się że mam kogoś z Kim chce być na prawde, kogoś przy kim moja szara karta życia napełnia się barwami. 
Martwi się...  a to dziwne, to ja zwykle się martwie o innych, nie oni o mnie.. a ostatnio sporo osób się martwi, to troche przytłacza..




Myślę, że potrzebuję wierzyć, że to działa. Miłość. Partnerstwo. Przyjaźń.
Idea, że kiedy ludzie się łączą, to już ze sobą zostają. Muszę zabierać ze sobą tę świadomość,
kiedy kładę się w nocy do łóżka, nawet jeśli idę spać sama
.

 
 

PSALM 131(130)

 1 Pieśń stopni.
Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
2 Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.
3 Izraelu, złóż w Panu nadzieję
odtąd i aż na wieki!