"Spojrzał, dodał mi urody,
a ja wzięłam ją jak swoją.
Szczęśliwa, połknęłam gwiazdę.
Pozwoliłam się wymyślić
na podobieństwo odbicia
w jego oczach. Tańczę, tańczę
w zatrzęsieniu nagłych skrzydeł.
Stół jest stołem, wino winem
w kieliszku, co jest kieliszkiem
i stoi stojąc na stole.
A ja jestem urojona,
urojona nie do wiary,
urojona aż do krwi.
Mówię mu, co chce: o mrówkach
umierających z miłości
pod gwiazdozbiorem dmuchawca.
Przysięgam, że biała róża,
pokropiona winem, śpiewa.
Śmieję się, przechylam głowę
ostrożnie, jakbym sprawdzała
wynalazek. Tańczę, tańczę
w zdumionej skórze, w objęciu,
które mnie stwarza."
Ostatnio trochę walki, co robić, ciągnąć te bezsensowne studia, pracować albo co jeszcze.. z szukaniem pracy lekko nie jest, tym bardziej gdy doświadczenie praktycznie żadne. Do matur zostało mało czasu, i myśle czy po prostu nie siedzieć w domu i się uczyć, a na studia jeździć na wybrane zajęcia tylko..to chyba dobry pomysł, jeżeli nie udało by się znaleźć pracy. Przynajmniej czułabym się pewniej jeżeli chodzi o maturę. Tylko nadal pozostaje pytanie co dalej.. Czasem się boję, że może wmawiam sobie tylko że jestem z czegoś dobra, nie jestem w stanie określić konkretnego planu na przyszły zawód, kiedyś marzenia były łatwiejsze, a teraz kończą się na tym, że chce żeby przynajmniej w małym stopniu sprawiało mi to przyjemność, i pozwalało jakoś przeżyć w przyszłości.
Przyszłość, przyszłość, przyszłość.. ostatnio ciągły temat, przez to chyba czuje się ostatnio coraz starzej..Ludzie ciągle o tym mówią, ich życie się zmienia,biegnie, gna gdzieś do przodu. A ja jestem tutaj, szczęśliwa po prostu szczęśliwa. Może stoje w miejscu,może nie każdego dnia coś się zmienia, a u innych praktycznie z każdym telefonem, rozmową albo zwykłą obserwacją widzę jak dużo się zmienia, Tu ktoś wychodzi z problemów w których tkwił jakiś czas, ktoś szuka miłości, ktoś ją znajduję, inny ją traci, zmiana pracy, nowe plany, rodzina, dzieci, przeprowadzki i tak ciągle.
Lubię trochę spokoju, brak biegu i po prostu życie które mam teraz, bo mogę je dzielić z Ukochaną osobą i nic więcej nie potrzebuje, bo szczęście przychodzi niekiedy samo, a czasem bardziej lub mniej trzeba o nie zawalczyć. Ale nawet jeżeli walcze to nie sama :)
A teraz czuje ze po prostu tęsknie, bo jesteś daleko za daleko..
Chciałabym się przytulić i zasnąć przy Tobie, i pozostaje czekać na dni, kiedy tak będzie. Mam jednak nadzieje że Tęsknić za Sobą będziemy zawsze, a My nie stanie się dla nas tylko zwykłym słowem.
Bo ważne żeby dbać o związek zawsze, nie zważając na to czy jest się ze sobą rok, dwa, czy trzydzieści.
"Czemu w zanadto jednej osobie?
Tej a nie innej? I co tu robię?
W dzień co jest wtorkiem?"
Ostatnio wiara jest trudna, czuje że walczę przy każdej możliwej okazji, pójście na oaze, do kościoła..Do tego niedługo święta, czyli powraca stały temat.
A ja i ^ dalej jakos do końca dogadać się nie potrafimy,a może po prostu mamy problem z samą rozmową, a jak każdy wie ( a przynajmniej wiedzieć powinien) rozmowa to podstawa dobrej relacji, no i nam tego brakuje. Chciałabym to zmienić ale nie bardzo potrafie.
Jak widziałam ludzi z domowego kościoła, to chyba czułam lekką zazdrość, że sa tak blisko, że cieszą się po prostu swoją wiarą. A mnie nachodzą coraz częstsze wątpliwości, co dalej ze wspólnotą, chociaż wiem że Oaza to moje miejsce. Mam jednak nadzieję że się to jakoś ułoży. Że damy rade.