czwartek, 29 maja 2014

A jeśli już przepaść i pustka między nami To tylko taka Na sekundę Między ustami a ustami.

Dni mijają, raz wolno raz szybko, dzień za dniem, tydzień za tygodniem... Obecnie sporo " wolnego" chociaż o wolnym cieżko mówić, ale i tak można odrobinę odpocząć. Pozostaje czekać do końca czerwca, i generalnie zbytnio się nie martwić.

Jak tam sobie myśle to nie jest latwy tydzień, jeszcze się nie zakończył ale już moge go tak podsumować, nie łatwy ale przyjemny. Po raz kolejny uświadomiłam sobie jak ważny dla mnie jesteś i jak bardzo potrzebuje Twojej obecności, kolejny weekend który mogliśmy spędzić razem, wiem potrzebowaliśmy troche czasu, po prostu dla Siebie, miły czas.. nawet bardzo.
Chociaż te kilka godzin, zmusiło do zastanowienia sie nad czymś o wiele poważniejszym.


Jeżeli każę sobie wrzeszczeć, będę Krzykiem roztłukę cieżkie powietrze, które zalega w zakurzonych partiach umysłu.

Kwestia do przemyślenia, trudna i w sumie nie wiem co przyszło mi do głowy by się podjąć odpowiedzi, ale w żadnym stopniu nie żałuje, bo wiem że teraz nic nie bedziesz sobie zarzucał a i ja decyzji jestem dzięki temu pewna.
Skad ta pewność? 
W głowie ułożyłam, tysiąc scenariuszy, nie jeszcze miesiąc.. a może jednak tak w sumie w sierpniu, to dobra data.. A może jeszcze dłużej, świat się nie zawali a może będe pewniejsza..myślenie mniej więcej we wtorek.. Ale to troche się zmieniało. 
A póżniej stwierdzenie, że tak własnie tego chce..  uznałam że nie zmieni to za dużo, a jedynie hm.. wzmocni ? Tak chyba taką mam nadzieje. 

A dzisiaj rano zadałam samej sobie kilka dość istotnych pytań..
Kochasz go?
Jesteś go pewna?
Jesteś pewna że pragniesz by On był już na zawsze?
Ufasz mu bezgranicznie? 
Odpowiedzi były łatwe, przynajmniej jedna łatwa rzecz w tej sprawie, oczywiscie że "Tak".
Lesz póżniej już tak miło nie było, trzeba znależdz odwage by o tym powiedzieć, a jednak lęk których chcąc nie chcąc był obecny...przed czym?
 Taki po prostu strach, ale najwiekszym czynnikim który wywołuje u mnie przerażenie jest to że może to się kiedyś skończyć, możemy się rozstać, a dobrze wiem jak bardzo tego nie chce. Bo pragne by był obecny już zawsze...na zawsze. 
Póżniej tez się bałam.. gdy już poznał moje zdanie, bo co z jego odpowiedzią? Moja psychika robiła ładny burdel w mojej głowie.. Pewnie stwierdzi że nie, że lepiej jak poczekamy, a może jednak nie ? I co wtedy..  
Ale w tym wszystkim też widziałam że jestem tego pewna, że na prawde tego chce, nie jest to chwilowe,ale jest to przemyslana decyzja. 


 Po prostu trzymaj mnie całe życie za rękę, nie możemy się zgubić.

 

sobota, 17 maja 2014

milczeniem do mnie mów.

Ostatnio wiele sie dzieje, pozostala mi jeszcze tylko jedna matura do zdania i  wakacje :-) 
Chociaz i tak jakoś tego nie czuje, nie dociera do mnie ze w sumie to juz praktycznie za mna... ale czeka mnie jeszcze tysiac innych rzeczy zwiazanych z tym ale to za jakis czas, na razie nie warto sie martwic, jakos to bedzie, zreszta ostatnio tak wlasnie jest, ze nawet jezeli cos sie sypie i jest zle, to znajduje sie jakies wyjscie z tej sytuacji...

"W przeszłości najlepsze jest to, że możemy ją wciąż na nowo interpretować"

No i juz po imprezie kolejny termin w kalendarz ktory wydawal sie tak nie milosiernie odlegly a tu co... juz po.
Ciekawa zabawa, wizyta policji.. pare osob okupujacych lazienke. Ale tez calkiem ciekawe doswiadczenie... kolejne zreszta :-) alkohol wiadomo jak wszystko jest dla ludzi... Jednak o dziwo mile jest to ze gdy poprosze bys juz wiecej po niego nie siegal to bezwiekszych problemow to robisz, to ze liczysz sie z moim zdaniem.. Zreszta pilnowalismy siebie wzajemnie :-)
Ostatnio bywa roznie, raz lepiej raz gorzej...niestety co chwile jest cos do zrobienia, gdzies trzeba sie spieszyc, po raz kolejny isc i cos zalatwic, brakuje troche tego czasu spedzonego na spokojnie, ale mam nadzieje ze juz nie dlugo troche przybieze to normalniejsza forme.

leżący obok zegarek, stara się mi pokazać, jak szybko mija każda sekunda... i ze warto ją doceniać.

Czas mija, sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie... i chociaz wiem ze jest dobrze, to czasem sie boje.Kazde z nas czasem panikuje... Ty bardziej o tym mowisz, a ja bardziej o tym milcze. Taki nasz urok. Ale czy to Ty czy ja tak samo sie obawiam.
Bo gdy Ty masz takie mysli, nie potrafie nic zrobic... nie umiem odnalezdz wyjscia, bo jak mam zapewnic Cie ze Kocham na prawde, skoro Ty to wiesz tylko wtedy tego nie widzisz... zamkniete kolo... Ty doszukujesz sie oznak obojetnosci, a ja uciekam obwiniajac sie o to ze nie potrafie Ci pomoc. Ostatnio zasnelam by nie myslec, bo i mi zaczynalo sie to udzielac... lekka panika, skoro ma watpliwosci to moze cos w tym jest, mysl o tym ze nie widze siebie bez Niego. Bo nadaje mojemu zyciu sens... a czy mozna poprawnie zyc nie majac sensu ? Nie...
Pocieszam sie tym ze nie moze byc zawsze kolorowo i idealnie, ale i to nie zmienia faktu ze bardzo sie boje ze Cie strace, zreszta dobrze o tym wiesz.
Mam nadzieje ze damy rade i nawet gdy nie bedzie najlepiej to sobie z tym poradzimy, przeszlismy juz sporo.. wiec licze ze z drobnymi rzeczami jak i z wiekszymi nie bedziemy mieli problemu.

Kolejna noc spedzona u Niego...nigdy wczesiej bym o tym nie pomyslala, tym bardziej znajac Jego nastawienie a jednak... chociaz trudna, bo za sciana..

Kolejny dzień , w którym uświadamiam sobie , że toczę walkę ze samą sobą.

czwartek, 1 maja 2014

Kochąc rozmów szept.. tamtych dni... nie znajdziesz już..

Ostatnie dni nie należą do najłatwiejszych.. a wręcz są chyba najtrudniejszymi jak do tej pory..
Od wtorku.. szukam sobie jakiś zajęć by tylko coś robić, matura to jakiś plus, bo rzeczy do zrobienia przynajmniej nie brakuje.

Ale i tak jakoś cieżko mi odnaleźdz jakieś swoje miejsce.. kręce się po mieszkaniu bez większego celu, chwile poczytam.. obejrze coś..
Znajomi tez jakimś dziwnym trafem.. poznikali, jak w większości domagają się kontaktu ze mną, tak jakoś w momencie gdy to ja chce po prostu z kimś pobyć, pogadać oni jakoś przestali istnieć..
Gitara troche wróciła do łask.. chociaż nie powiem powrót do gry łatwy wcale nie jest i wcale nie mam na myśli tego że nie mam czasu.. bo jakoś teraz cierpie na jego nadmiar... a raczej to że przypomina mi zbyt wiele rzeczy o których pragne już na zawsze zapomnieć. Ale chyba się cieszę, że gra staje się znów dla mnie pewnego rodzaju pasją, czymś co sprawia mi nie mała radość.. ale dalej staje się ucieczką, musze to kiedyś zmienić...

Nie wiedziałam że może być aż tak cieżko gdy On jest daleko..We wtorek wiele razy.. musiałam się powstrzymać aby po prostu się nie rozpłakać.. chociaż miałam swiadomość że bedziemy rozmawiać, to i tak wizja tej odległosci nie wpływała na mnie w żaden sposób pozytywnie, nie lubie sie tak czuć.. tak po prostu źle..  bylo dużo takich sytuacji, dzisiaj już chyba jest lepiej, a może po prostu przywykłam..
Ale to nie zmienia faktu że jako taką rozłake jestem w stanie przeżyć ale kilometry jednak dużo, bardzo dużo zmieniają.. Chociaż teraz jest już o wiele lepiej.
Bałam się że będe bardziej panikowała, ale tak bardzo mu ufam... że nie potrafie mieć co do jego zachowania jakis obaw, wiem że mnie Kocha i mam nadzieje że nic tego nie zmieni.
Teraz byle przeżyć jakoś do soboty.. do wyczekiwanego spotkania... Chociaż potwierdzam przez to wszystko samej sobie, że na prawde mi na Nim niewyobrażalnie mocno zależy, że nawet wtedy gdy teoretycznie powinnam go zganić za jego zachowanie, to nie potrafie... jeżeli wiem że to nie doprowadzi do niczego bardzo złego..
Może własnie po to są takie wyjazdy, by uświadomić sobie, jak bardzo się za sobą teskni i docenić obecność, tej drugiej osoby. 

Ostatnie dni przed maturami.. boje się, bardzo chociaz chyba ten fakt jeszcze do mnie nie dotarł będe panikowała w poniedziałek.. a we wtorek to już wgl.. nie mówiąc o reszcie..



"I can't imagine what it'd be like
Living each day in this life -
Without you Ohhh
Without you.
(...)
 I hope we always feel this way
(I know we will)
And in my heart I know that
you'll always stay"