Do momentu gdy to miejsce nie staje się obce, nie ma już tam tego co tak bardzo przyciągało, nie ma już tej aury bezpieczeństwa, nawet złudnego bo o innym nie może być mowy.
Są ludzie, ale nie Ci sami.. każdy się zmienia, ale brakuje czegoś, zapału ? a może kogoś... Nie wiem.
Bardzo bym chciała rzucić to i się kompletnie Tym nie przejmować.. ale niestety, mój charakter mi na to nie pozwala.. ponieważ traktuje tą sytuacje jako pewnego rodzaju porażkę... osobistą porażkę...
Chciałoby się, żeby jakiś sens był w tym wszystkim, a tu wcale go nie ma.
Nie jestem wylewna jeżeli chodzi o emocje, nie lubie ich okazywać, głównie tych negatywnych..
Bo po co ? Są dla mnie pewnego rodzaju porażka... a przynajmniej nie okazuje ich raczej publicznie, szczególnie jeżeli chodzi o łzy... nie zdarza mi się płakać z byle jakiego powodu.. musi być to na prawdę coś ważnego dla mnie. A nawet jeżeli zdarzy mi się powód do łez.. to jest to raczej w ukryciu.. przed światem.
Nie wiem co bedzie dalej... wydaje mi się że nie ma tu dobrego wyjścia.
Każde jest złe na swój sposób.
"Wtedy, gdy Ci się powodzi,
Staraj się gromadzić zapasy ciepła i barw
Na zimnoszare dni, które prawdopodobnie
Jeszcze kiedyś nadejdą."
Dwa trudne dni już sie powoli kończą.. a teraz kilka miłych przyjemnych i mam nadzieje łatwiejszych do przeżycia niż te dwa dni..
Tata wyjezdza więc troche spokoju i chwili na oddech w weekend :)
Tak czas... skończyć smecić...
w końcu dzieje sie tyle dobrego.. Pomimo tego że jest jak jest i pewne kwestie wygladają strasznie... to jestem Szczęśliwa..Na prawdę Szczęsliwa.. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz