No dobrze może i nie jest aż tak idealnie.. bo cały ten tydzień spędzam w domu i sprawa z Oazą, też stoi w miejscu.. i studia też jakoś odkładam, a przynajmniej myśl o nich. A to nie jest szczególnie dobrze, chciałabym żeby już były wakacje.. żeby już było po maturach a najlepiej niech już będzie moment gdy będę wiedziała gdzie będę na studiach.. jak to mówi moja babcia " jak już będziesz na studiach to możesz dopiero myśleć o tym całkiem na poważnie, bo będzie łatwiej " nie wiem czy ma Ona racje, ale pewnie trochę tak. Chociaż ja i bez tego traktuje to dość poważnie i nie tylko Ja :) Chociaż są osoby w naszym otoczeniu które traktują to dużo, dużo poważniej, nie powiem miła świadomość, że ktoś jeszcze bardziej wierzy i chce żeby to wyszło, ale jednocześnie to trochę przeraża, bo to odpowiedzialność, to brzmi zbyt dorośle.. bo co jeżeli nie wyjdzie ? To tak jakby ich trochę zawieść..
Tak bardzo dużo, tych słów ostatnio w naszym życiu.. co jest dość dziwne, bo to chyba nie ten etap.. nie ten moment, ale i tak to miłe, chociaż ciężko jest odnaleźć się w takiej sytuacji.
Spojrzenia znaczące, rosnące, przejmujące.
Ale na pewno podjeliśmy dobrą decyzje, chociaż nie była ona wcale łatwa..
Było sporo wątpliwości, jak ostatnio się przekonałam, oboje mieliśmy sporo "za" jak i "przeciw"
A teraz ciesze się każdym momentem który możemy spędzić razem, ale i osobno.. bo tego też potrzebujemy, pomimo tego że wydaje nam się to bardzo trudne to i tak ma to swoje plusy.
Możemy odetchnąć, zatęsknić i docenić moment gdy możemy się zobaczyć, trzymać za ręce czy pocałować..
Podoba mi się to w jaki sposób jestem w stanie o tym wszystkim myśleć że potrafię o tym myśleć, jak o prawdziwym związku a nie czymś na chwile na tydzień, dwa.. a tym bardziej że mam pewność, że nie tylko ja tak uważam i nie tylko ja chce by to tak wygladało. Nigdy nie znałam faceta któremu potrafiłam aż tak zaufać, no może z wyjątkiem Rafała, który jest cudownym przyjacielem.
Nawet "P" nie ufałam tak, chociaż traktowałam go jak przyjaciela i nie tylko. Nie był On tak wyjątkowy w moim życiu.
Ciekawe jak w sumie każde ważniejsze decyzje chce się podejmować, z myśla o tej drugiej osobie, w większości liczyłam się tylko ze swoim zdaniem.. bo uważalam ze tylko ja wiem co dla mnie najlepsze, a teraz jest inaczej.. moje myślenie się zmienia.
Liczę się z tym, że pewne decyzje odbijają się nie tylko na mnie ale na innych też, a na niektórych osobach w szczególny sposób.
" wtedy zegary staną niepotrzebne.
pogubię wszystkie kalendarze."
pogubię wszystkie kalendarze."
Niedługo rekolekcje, to będzie kolejne ciekawe doświadczenie, potrzebuje tego wyjazdu.. potrzebuje znów odnaleźć swoje miejsce w Kościele i we Wspólnocie.. czuje brak,czuje że ta kwestia u mnie bardzo leży.. a ja chyba nie bardzo umiem coś z tym zrobić. Wiec może akurat na reko ?
No i fajne będzie to że spędzimy razem czas, ale własnie na reko, będąc w diakonii, czyli w troche inny sposób niż jadąc jako uczestnicy, czy bedzie więcej czy mniej czasu ? Nie wiem, na pewno troche inaczej. Może uda mi się wyjść.. ponad mury, tego z czym sobie nie radze.. I odnaleźć własciwą drogę jeżeli chodzi o przyszłość.. bo teraz dużo stoi pod znakiem zapytania w tej kwesti.
Wyjechać ? Zostać? Składać dokumenty Tu ? Czy Może tam ?
"Dopiero teraz zdałam sobie
sprawę, że już dawno temu pogodziłam się z tym, że niczym już nie
zabłysnę. Starałam się po prostu jak najlepiej wykorzystywać to, co było
mi dane, zawsze nieco odstając od swojego otoczenia. "